sobota, 31 grudnia 2016

Kwiecista...

... niewielka chusta powstała z włóczki Magic Fine YA jako ostatni ukończony projekt tego roku.

Z tą włóczką to jest dziwna sprawa... ona ma w sobie coś takiego, że trudno się nie zachwycić kolorystyką, ale to chyba cecha większości cieniowanych wełenek. W motku wszystkie wyglądają kusząco..

Trzy lata temu, w jednej z internetowych pasmanterii ujrzałam nowe wtedy kolorystyki: soczystą czerwień i pomarańcz. Obie wersje z błyskiem, podobnym do tego, który jest w merceryzowanej bawełnie. Oczywiście jako że jest to włóczka cieniowana, w motkach mamy wiele innych barw, ale te wspomniane zaatakowały mnie z monitora, zamroczyły i niedługo potem stałam się ich posiadaczką, a dokładniej rzecz ujmując dwóch motków, po jednym z każdego koloru. Potem rzeczywistość zweryfikowała ten zachwyt. Jeden motek konkretnej kolorystyki to za mało by zrobić coś sensownego, w dodatku w barwach, których praktycznie nie używam. I tak miesiąc za miesiącem chodziłam koło tej włóczki i zastanawiałam się co z niej zrobić albo z czym połączyć. Jedną z nich nawet połączyłam z szarością, w wyniku czego powstała Arabska Noc II. Potem jednak pomysły się skończyły, aż do teraz, kiedy w moje życie szturmem wdarł się entrelac.


To było takie powolne, świąteczne dzierganie. Obawiałam się, że posiadanej nici nie wystarczy na typowy "gładki" entrelac, więc wstawiłam w całość podpatrzony gdzieś i odtworzony ze zdjęcia motyw ażurowego kwiatka. Połączyłam ze sobą oba motki i w efekcie końcowym wyszło coś bardzo kolorowego.



Włóczka to mieszanka wełny i akrylu, więc nie można się nastawiać na super efekt w blokowaniu. Oczywiście warto było "kwiecistą" namoczyć i upiąć szpilkami do wyschnięcia, bo prostokąty ładnie się wyrównały, a ażur otworzył.

Dla mnie dzianina jest zbyt kolorowa, ale może komuś się spodoba i przygarnie...

Włóczka MAGIC FINE Yarn Art (50% wełny, 50% akrylu),
kol. 555 - 1 motek, kol. 556 - pół motka,
druty 3,5 mm


A tak nawiasem mówiąc, czar włóczki chyba nadal działa, bo w momencie, gdy już odsapnęłam z ulgą, że mam z głowy błyszczące, kuszące motki, to tuż przed świętami w jednej ze stacjonarnych pasmanterii zobaczyłam inny kolorowy moteczek tej włóczki (kol. 557). Leżał ostatni, samotny... i ja go bez opamiętania kupiłam! Ech, dziewiarskie serce...



7 komentarzy:

  1. Ooo! Połknęłaś bakcyla entrelac-owego;))) Ślicznie!
    Chusta jest cudowna! I w kolorach też:) A Tobie Reniu w nich, choć uważasz, że nie Twoje byłoby bardzo do twarzy:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chusta jest prześliczna i uwielbiam takie kolorowe:) Szkoda, że moje pasmanterie takich włóczek nie oferują bo bym miała pełno takich chust:) A może to akurat dobrze;)) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Reniu fajny pmysł z tymi ażurowymi kwiatkami :) Rzeczywićie bardzo kolorowa ta chusta, ale jest taka piękna, że napewno szybciutko zostanie przygarnięta i obdarzona wielką miłością :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczna pod każdym względem.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chusta jest z pazurem:) Właśnie kolory dają jej tą energię i optymizm. W te szare dni dobrze jest założyć taką chustę dla poprawy humoru.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest cudowna. Serdeczności Reniu:-)

    OdpowiedzUsuń