piątek, 16 sierpnia 2024

Flower breeze...

 ... czyli "Kwiatowa bryza" jest moim nowym projektem. Nazwę tę nosi chusta, której motywem przewodnim są ażurowe kwiaty. 

Chusta ta jest w miarę prostym w wykonaniu projektem telewizyjnym (łatwy do zapamiętania motyw pozwala na dzielenie uwagi między dwie czynności). Dzierga się ją poprzecznie, co jest moim ulubionym sposobem przerabiania chust (po przekroczeniu połowy chusty robótka zaczyna się zwężać, a liczba oczek maleje i dzięki temu nie ma mowy o znużeniu).

Jej największym atutem chyba jest to, że można ją wykonać z każdej włóczki o jak najbardziej naturalnym składzie (aby blokowanie było skuteczne) oraz w dowolnym rozmiarze. Również o liczbie kwiatków można zdecydować samemu. Czego chcieć więcej? Z jednej strony mamy prostotę wykonania, a z drugiej pełną dowolność w układzie ściegów. 

Nie ma też konieczności robienia próbki. Dla niektórych właśnie to jest największą zaletą :)

Projekt został przetestowany. Nie wiem jak Wy, ale ja bardzo lubię patrzeć na jeden wzór w różnych odsłonach. Każda z nas użyła innej włóczki, przez co osiągnęłyśmy różne efekty. Jestem zachwycona.  

Zobaczcie proszę wszystkie wersje testerskie:


1. Wersja moja - opisowa z włóczki BABY ALPACA SILK DROPS (70% alpaka, 30% jedwab) na drutach 3 mm. 

Długo wahałam się czy właśnie tę chustę uczynić opisową. Jest to prototyp i w trakcie jego powstawania okazało się, że nie będę mieć możliwości dokupienia włóczki, ponieważ wyszła ona z produkcji. Co za niefart - pisać wzór na włóczkę, której nie można już kupić. Nie chciałam robić kolejnych zakupów, w związku z tym wykonałam kolejne dwie wersje z włóczek z domowych zapasów (o nich będzie poniżej), ale ta jednak najbardziej eksponuje motyw kwiatków, więc decyzja mogła być tylko jedna. Opisową chustą stał się prototyp.




2. Wersja moja, wykonana z włóczki RIOS MALABRIGO (100% merino superwash), na drutach 4,5 mm.

Bardzo lubię włóczkę RIOS ze względu na jej kolorystykę, strukturę i miękkość. Jest to wełna ręcznie farbowana, więc poszczególne motki (nawet w zakresie jednego farbowania) różnią się między sobą. Można w trakcie dziergania mieszać ze sobą motki, albo tak jak ja w ogóle się tym nie przejmować. W efekcie otrzymałam chustę, która pod względem odcieni dzieli się na dwie części. Mi to nie przeszkadza.


Tak szczerze, to nie jestem pewna czy dobrze dobrałam włóczkę do wzoru. Jestem rozdarta między zdaniem, że ta lekko melanżowa włóczka dominuje nad wzorem, a zachwytem nad strukturą oczek na zbliżeniu.




3. Wersja moja, wykonana z włóczki SILK MOHAIR LUX LANA GATTO (78% moher, 14% jedwab, 4% poliamid, 4% poliester), na drutach 3,5 mm.

To miała być wersja opisowa. Włóczka jest nadal dostępna, chusta wyszła dość spora, a w rzeczywistości jest naprawdę urocza. Tylko niestety włóczka moherowa wymaga grubszych drutów, a to rozciąga oczka i kwiatki nie są tak wyraziste, jak w przypadku chusty, wykonanej z gładkiej włóczki.
Mieszanka włókien w motku jest dość ciekawa. Wprawdzie jak widzę poliester, to zwykle się wzdrygam, ale tutaj to on jest tym srebrnym dodatkiem, który nadaje błysku włóczce, co widać najbardziej na czwartym zdjęciu.






4. Wersja Ani, wykonana z włóczki LACE DROPS (70% Alpaka, 30% jedwab), na drutach 3,25 mm

Ania martwiła się, że nie wystarczy jej włóczki. Miała jeden motek włóczki (50 m = 400 m), która też już wyszła z produkcji. Rzeczywiście na wielką chustę ta ilość mogłaby być za mała, ale na taką średnią (ok. 160 x 55 cm) jak najbardziej wystarczyło.




5. Wersja Moniki, wykonana z włóczki SOCK MALABRIGO (100% merino superwash), na drutach 3 mm.

Monika zdecydowała się wykorzystać do tego projektu włóczkę, która jest cieńszą wersją mojej ukochanej RIOS (wersja nr 2). Co ciekawe, nazwa włóczki sugeruje, że jej przeznaczeniem są skarpetki, ale nie ma w niej poliamidu (włóczki skarpetkowe mają zwykle skład: 75% wełny i 25% poliamidu, który ma za zadanie sprawić, że skarpetki będą bardziej odporne na przecieranie się). To by oznaczało, że skarpetki z Socka powinny służyć raczej do leżenia na kanapie lub oszczędnego użytkowania. Chociaż... może obróbka "superwash" dodaje w tym przypadku wytrzymałości. Macie jakieś doświadczenia w tej materii?

A wracając do chusty, Monika użyła jednobarwnej włóczki i przyozdobiła chustę koralikami, co nadało jej wyjątkowego charakteru. 





6. Wersja Bożeny, wykonana z włóczki ELIAN ELEGANCE (65% kozi moher, 35% akryl), na drutach 4,5 mm.

Bożena użyła włóczki, która jest połączeniem moheru i akrylu. Obawiałam się, że taki skład nie będzie się dobrze blokować, ale w tym przypadku tak nie jest. W dodatku bardzo ładnie eksponuje wzór.




7. Wersja Doroty, wykonana z włóczki BRUSHED ALPACA SILK DROPS (77% alpaka, 23% jedwab), na drutach 4 mm.

Dorota wykonała dwie chusty, każdą z innej strukturalnie włóczki. Ta wersja powstała z mieszanki alpaki i jedwabiu o strukturze moherowej. Zobaczcie jak jest strukturalnie inna od wersji nr 1 lub 4, choć skład włóczek jest podobny.




8. Wersja Marii, wykonana z włóczki KNITTING FOR OLIVE MERINO (100% merino), na drutach 3,5 mm.

Maria wykonała swoją chustę z włóczki o wyrazistym skręcie. To jest w sumie bardzo ciekawe, jak sposób przędzenia może nadać innego charakteru włóczkom o podobnym składzie. Maria wykorzystała do zdjęć piękno krakowskich budynków, co jeszcze bardziej podkreśla lekkość i romantyczne piękno jej chusty.




9. Wersja Amuszki, wykonana z włóczki CASHMIRA FINE ALIZE (100% wełna), na drutach 4 mm.

Mamy tu kolejny przykład użycia gładkiej włóczki, która w wyrazisty sposób eksponuje ażurowy wzór.





10. Wersja Doroty, wykonana z włóczki CUP SUPERWASH (75% wełna, 25% poliamid), na drutach 2,5 mm.



Jak widać, wśród kolorów dominuje fiolet, odcienie ecru i czerwień. W ogóle nie umawiałyśmy się na kolory. Wyszło spontanicznie :)

Aniu, Moniko, Bożeno, Doroto, Mario i Halino (Amuszko) - bardzo dziękuję Wam za wykonanie tych wszystkich, pięknych wersji. Niech te chusty dobrze Wam się noszą! Aniu, Tobie dodatkowo dziękuję za przejrzenie angielskiej wersji!

Wzór jest dostępny na Ravelry - TUTAJ. Do piątku 23 sierpnia 2024 r. będzie tańszy o 20% (rabat naliczy się w koszyku).

Z kodem: KWIATEK wzór będzie tańszy o 40% (kod należy wpisać w koszyku w rubryce: use a coupon code) do północy 19 sierpnia 2024 r.

Miłego dziergania!!!



poniedziałek, 22 lipca 2024

Do trzech razy...

 ... sztuka - mówi się i coś w tym powiedzeniu jest prawdziwego.

Nie wiem jak Wy, ale ja mam w swoich zapasach takie włóczki, które z jakiś przyczyn nie mogą trafić na projekt, który jednocześnie podkreśliłby ich piękno i zachwycił mnie samą. Jedną z takich włóczek jest Norma Color Lang Yarns, którą kupiłam dwa lata temu w celu wykonania projektu Cardigan for summer

Pamiętam, że wykonałam wtedy planowaną wersję projektu (zobacz TUTAJ - klik) i choć kolorystyka włóczki była cudna, to nie trafiłam z rozmiarem, przez co kardigan nie prezentował się na mnie dobrze i go sprułam. Po jakimś czasie znów narzuciłam tę włóczkę na druty, chcąc zaprojektować coś innego i znów się nie powiodło, choć to już nie była wina złych obliczeń, tylko samego pomysłu (co się zdarza).

Po tym incydencie sprute kłębki trafiły do pudła, a ja zniechęciłam się do nich na całe półtora roku.

No i któregoś zimowego dnia wymyśliłam sobie, że warto by było wydziergać wiosenną wersję swetra Let it looze! Mam już chyba z 5 wersji tego projektu, ale ani jednej cieniowanej, czy też melanżowej. Byłam bardzo ciekawa jak "namalują się" kolory Normy Color w dżerseju. Chwyciłam za włóczkę, druty, opis i przystąpiłam do działania. Wszystko szło sprawnie, bo robótka była robótką telewizyjną. 

Kryzys nastąpił pod koniec tułowia, kiedy postanowiłam powstające dziergadło przymierzyć. Dzianina okazała się być zbyt zwartą i trochę małą. W moich wyobrażeniach była zdecydowanie luźniejsza i większa. Swoje bezmyślne dzierganie do serialu mogłabym po prostu nazwać szkolnym błędem. Przede wszystkim powinnam była dziergać luźniej lub na grubszych drutach, a dodatkowo powinnam była częściej robótkę przymierzać. Zniechęciłam się i rzuciłam ją w kąt. Wyglądało na to, że Norma Color chyba nie jest mi pisana, a moje pełne nadziei "do trzech razy sztuka" stało się "UFOkiem".

Doprawdy nie wiem co sprawiło, że podjęłam się kolejnej próby "odczarowania" włóczki. Chyba pokończyły mi się wszystkie pozaczynane robótki i nie miałam pomysłu na nic nowego. Sięgnęłam po UFOk, dokończyłam tułów, dodałam rękawy, namoczyłam dzieło i po przymierzeniu okazało się, że efekt końcowy bardzo mi się podoba.




Zobaczcie jak kolory włóczki przepięknie się przenikają. To wygląda jak obraz. Jestem zachwycona efektem.



Włóczka NORMA COLOR Lang Yarns (kol. 03; 55% bawełny, 35% modalu, 10% wiskozy; 
zużycie = 306 g),
druty 4 mm

Powiem szczerze, że w obecne upały ciężko mi było robić zdjęcia, ponieważ w mig robiło mi się gorąco. Ta dzianina zdecydowanie bardziej nadaje się na wiosnę lub jesień. Mogę jednak śmiało stwierdzić, że włóczka jest cudowna. Bardzo przyjemnie się z niej dzierga, a kolorystyka cieszy oko. Zdecydowanie dżersej jest najodpowiedniejszym ściegiem dla niej. I nie jest to post sponsorowany. Nikt mi za reklamę nie zapłacił. 

Myślę, że warto się nie poddawać i próbować przynajmniej do trzech razy osiągnąć cel, a w niektórych przypadkach nawet więcej razy. Radość i satysfakcja są potem niemierzalne.

czwartek, 4 lipca 2024

Zakończenie...

 ... roku szkolnego 2023/2024 było dla mnie w tym roku wyjątkowe. Na zasłużoną emeryturę miała odejść moja pierwsza nauczycielka gry na skrzypcach - Ewa. 

Kiedy dokładnie 33 lata temu na egzaminie wstępnym do szkoły muzycznej usłyszałam, że "na fortepian może nie być miejsca, ale z takim słuchem warto wybrać skrzypce", obie z mamą podjęłyśmy decyzję, że ryzyko niedostania się do wymarzonej szkoły jest zbyt duże i że zdecydujemy się na te nieszczęsne skrzypce. Uprosiłyśmy jednak komisję, żeby w razie czego można było zamienić je po pół roku na flet.

Minęły wakacje i we wrześniu poszłam na pierwszą lekcję gry na skrzypcach do przydzielonej mi nauczycielki - Ewy i ona sprawiła, że od razu pojawiło się we mnie przekonanie, że żadnej zmiany nie będzie. Kolejne lekcje tylko mnie w tym utwierdzały, a Panią Ewę pokochałam równie mocno, jak skrzypce.

Naprawdę tak było.

Po kilku latach, gdy chciałam kontynuować naukę w szkole średniej, inna komisja nakłoniła mnie do zamiany skrzypiec na altówkę (dla tych którzy nie wiedzą: to takie troszkę grubsze i większe skrzypce, o niższym i cieplejszym dźwięku, technika gry jest bardzo podobna). Nie będę Was zamęczać szczegółami dlaczego mnie namawiano na zmianę, ale to była wtedy dobra decyzja, bo dzięki niej mogłam potem dostać się na wymarzone studia muzyczne, a po nich mogłam wrócić do mojej macierzystej szkoły, by w niej uczyć.

Ewa stała się moją koleżanką z pracy (oczywiście przez długi czas była dla mnie Panią Ewą, ale w końcu nadszedł dzień, kiedy zaproponowała mi przejście na "Ty"), a teraz podjęła decyzję o odejściu. Postanowiłam wyrazić jej wdzięczność za to, że dzięki swojej wytrwałości, zaszczepiła w 10-letniej dziewczynce miłość do muzyki i do skrzypiec, choć przecież mogło być zupełnie inaczej...

Kupiłam specjalnie na tę okazję włóczkę Hand-dyed Happines RICO DESIGN, która jest 100% wełną merino o grubości 19.5 mikrona, produkcji Peru. Następnie wrzuciłam ją na druty (niestety nie pamiętam jakie, chyba 4 mm) i wydziergałam chustę według projektu sprzed lat: Clivia II. Opis można pobrać STĄD - klik.

Ewa lubi moje dziergawki. Ma ich kilka w swojej kolekcji ubrań i je nosi, wywołując u mnie uśmiech radości, gdy mijamy się na szkolnym korytarzu. Czułam, że i ten prezent może się jej spodobać i tak też się stało.