poniedziałek, 19 października 2020

Pomiędzy testowym szalem, kominem a swetrem...

 ... który dziergam, podpruwam, znów dziergam i znów podpruwam... i wciąż jego końca nie widać, postanowiłam pokazać Wam coś, o czym być może nie wiecie, a jeszcze kilka lat temu było moją codziennością. Mam tu na myśli haft krzyżykowy. 

Nie pamiętam już dokładnie kiedy to było, chyba mniej więcej wtedy, kiedy porzuciłam szydełkowanie serwet na rzecz drutów, ale jeszcze nie byłam nimi tak zafascynowana, czyli gdzieś przed 2010 rokiem.

Swoją przygodę z haftem zaczęłam pod wpływem mojej siostry Agnieszki, która się tym pasjonuje. Pozazdrościłam jej pięknych obrazów i postanowiłam sama spróbować swoich sił z igłą i muliną. Na początku wyszywałam jakieś mniejsze motywy z gazet, ale gdy tylko nabrałam wprawy to przerzuciłam się na obrazy, które również znalazłam w gazetach hafciarskich.




Wtedy mniej więcej obudził się we mnie zew twórczy, by nie tylko odtwarzać coś z gazet, ale mieć wpływ na efekt końcowy. Wynalazłam program do haftu -  Abakan i zaczęła się moja przygoda z przeróbkami obrazów, znalezionych w sieci pod konkretny rozmiar ramki. Program ten przetwarza zdjęcie w schemat graficzny według indywidualnych ustawień. Mamy wpływ nie tylko na rozmiar obrazu, ale i ilość kolorów, wybranych z konkretnej palety mulin. Nie wiem jak teraz, ale wtedy największy wybór kolorów i ich odcieni miała firma DMC, więc na jej palecie bazowałam. 

Niestety nie pamiętam autorów bazowych obrazów. Pobrałam je kiedyś ze strony vide.pl, ale pliki te poginęły mi ze starego komputera.




Program ten ma opcję wygenerowania wersji ziarnistej obrazu, co ma wzmóc przenikanie się kolorów. Zastosowałam ten trik w poniższym obrazie. Z bliska widać "piksele", a z daleka całość nabiera głębi.



I na koniec pokażę obraz, o którym już pisałam kiedyś na blogu (zobacz TUTAJ). Proces jego powstawania był długi, bo obraz został porzucony na kilka lat. Na całe szczęście został ukończony.


Pamiętam, że miał powstać jeszcze jeden obraz, stanowiący komplet z tym powyższym. Ten sam autor i też para zakochanych, ale ujęta z innej perspektywy. Projekt ten jednak nie doczekał się realizacji i chyba już się nie doczeka. Za to w szufladzie leży rozpoczęty obraz z ukwieconą werandą. Rozpoczęłam go ponad 10 lat temu i po jakimś czasie porzuciłam. Trudno wrócić. Wierzę jednak, że kiedyś do tego dojrzeję i na chwilkę przestawię się z drutów na haft. Tymczasem jednak wracam do swetra :)


wtorek, 6 października 2020

Pierwsze czapki...

 ... w tym sezonie powstały dla męża pewnej miłej pani na wzór jego ulubionej, kupnej czapki.

W obu czapkach dokładnie odwzorowałam włoskie nabieranie oczek początkowych (fajny sposób pokazuje na filmiku Makunka - klik), ścieg (ściągacz 2 op / 2 ol) oraz sposób redukcji oczek na czubku.




Czapki są dopasowane do głowy i będą noszone z wywinięciem.



Czapki mają długość ok. 23 cm i na szerokość rozciągają się na 23 - 30 cm.

Włóczka MERINO EXTRA FINE Drops (kol. 04 i 03 - po 80 g),
druty 3 mm