sobota, 9 lutego 2019

Mitenki...

... to takie rękawiczki bez palców. Szybko się je robi, ładnie wyglądają na dłoniach i można je nosić przez większą część roku. Oczywiście dotyczy to takich zmarzluchów jak ja, co to założą mitenki na rękawiczki w celu jeszcze większego dogrzania się zimą. Jesienią obiecałam sobie, że w tym sezonie wydziergam kilka par, a nie jak co roku zaledwie jedną i tak się rzeczywiście stało.

W tych, które dzisiaj pokażę wykorzystałam motyw z czapki Julietta Hat i dzięki temu mitenki mogą stanowić komplet zarówno z czapką, jak i chustą, ale mogą też występować solo :)


Wydziergałam je skośnie i zszyłam szwem dziewiarskim o nazwie Garter Kitchener Stitch. To jedyny sposób zszywania, który mi się w tym projekcie podoba, ale w części mozaikowej jest trochę trudniejszy w wykonaniu niż na zwykłych oczkach francuskich. Szczególnie jeśli chcemy, by motywy spotykały się równo ze sobą.


I nie chodzi tutaj o jakąś wielką trudność techniczną samego zszywania (choć dobrze jest mieć w tym wprawę), tylko bardziej o odpowiednie ułożenie oczek na drutach i łapanie ich od właściwej strony igłą. Dodatkowo niektóre oczka trzeba chwycić po dwa, bo wymaga tego kształt mitenek.

Prawdę mówiąc, dotychczas używałam tego ściegu "na oko", no bo co to za trudność samej wykombinować co i jak. Polak przecież potrafi. To nic, że zawsze robiłam jakieś błędy i potem prułam, poprawiałam, ale docelowo zawsze jakoś to było. Tym razem jednak rozpracowałam wszystko dokładnie i sama dużo się przy tym nauczyłam. Dla mnie takie zszywanie nie stanowi już problemu.


Proces nauki wymagał wykonania czterech i pół pary mitenek, z czego trzy nadają się do pokazania. Wykonałam je z włóczek o podobnej grubości.

Włóczka LIMA Drops, druty 3,5 mm

Włóczka KARISMA Drops i MAGIC Yarn Art, druty 3,5 mm

Włóczka KARISMA Drops, druty 3,5 mm

Chciałam opracować opis wykonania tych mitenek, a nawet byłam gotowa dołączyć do niego obszerny tutorial objaśniający proces zszywania, ale po konsultacjach z testerkami i własnych burzliwych przemyśleniach postanowiłam, że na ten moment wstrzymam się z publikacją projektu. Może za parę tygodni lub miesięcy materiał "dojrzeje" i ujrzy światło dzienne. A może wcale nie i też będzie dobrze.

Póki co skupiam swe myśli na nowej chuście, którą pokazałam Wam ostatnio. Bardzo mnie ten projekt wkręcił. Powstają już kolejne wersje, rodzą się pomysły na inne niż proponowane wcześniej połączenia włóczek. Ma nadzieję, że przy następnej okazji będę już mogła pokazać Wam efekt współpracy z testerkami. Nie mogę się już doczekać :)




9 komentarzy:

  1. Piękne!
    Ja kocham, uwielbiam, żyć bez mitenek nie umiem ;)
    Zapomniałaś Reniu o chyba najważniejszej zalecie mitenek, pomijając walory grzewcze ;) nie trzeba ich zdejmować, by odebrać komórkę ;)))
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No wreszcie wiem, jak takie rękawiczki się nazywają, tylko muszę zapamiętać. hehe bardzo mi się podobają, lubię takie nosić. Twoje są naprawdę śliczne. :) Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajne mitenki. Robi się coraz cieplej więc będą często w ożyciu :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Takie małe ale wrażenie ogromne! Bardzo żałuję, ale nie mogłam wziąć udziału w testach bo mitenki są na prawdę urocze. No i ta ciekawa konstrukcja (zszywanie) mocno mnie zaintrygowała. Jednak znając Twoje zamiłowanie do tworzenia pięknych rzeczy na pewno będziemy mieli jeszcze niejedną szansę przetestować nowości:)
    Uściski:)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja się dopominam o zdjęcia drugiej modelki, czyli czarno szare minetki na dłoniach naszej mamy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mama raczej by nie chciała. Wyślę Ci na messengera.

      Usuń