wtorek, 18 czerwca 2013

Bolerko koncertowe...

... powstało w wyniku nagłej konieczności i szybkiej decyzji. Ja chyba potrzebuję taki mobilizujący impuls do działania. Nagła konieczność to nakrycie pleców i ramion pasujące do sukienki, w której miałam zagrać koncert wczoraj, a szybka decyzja polegała na odkryciu, że nic takiego nie mam i że w takim razie muszę sobie coś wydziergać...




Wydziergałam, wyprałam, rozłożyłam do wysuszenia... a po wysuszeniu bolerko okazało się za duże. I co z tym fantem zrobić? Przecież nie będę pruć... Zwykle do decyzji o pruciu dojrzewam najwcześniej po dwóch tygodniach. 

W sumie okazało się, że bolerko i tak nie było potrzebne, bo w nieklimatyzowanej sali koncertowej i tak było wystarczająco duszno i gorąco :)

Nie mniej jednak bolerko wygląda na mnie tak:




Włóczka LANAGOLD FINE Alize,
druty i szydełko 4,5 mm


Jest za duże... Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Bolerko otrzymała moja siostra Bożenka.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz