poniedziałek, 21 grudnia 2015

Wbrew przekonaniom...

... poddałam się prośbie koleżanki o wydzierganie kamizelki na prezent dla jej cioci na półtora tygodnia przed Świętami. 




Kamizelka - prosta rzecz, ale nie dla kogoś, kto po pierwsze zajmuje się tylko dzierganiem bezszwowym, po drugie nie zna się na innych rozmiarach niż własny (ta kamizelka miała być większa), a w dodatku zagrzebał się w innych prezentowych robótkach. Ale co, ja nie potrafię? Za bardzo lubię wyzwania.

Ze względu na cieniowaną włóczkę, którą koleżanka przyniosła ze sobą uznałam, że lepiej będzie dziergać kamizelę w częściach. I wierzcie mi, że przez te parę dni było może więcej mojego biadolenia, niż całe przedsięwzięcie wymagało, ale wszystkie te emocje po raz kolejny utwierdziły mnie w przekonaniu, że dzierganie na okrągło jest lepsze! Dużo łatwiej o precyzję wykonania. Jest to oszczędność czasu i włóczki. Przyznam jednak, że w tym przypadku podjęłam dobrą decyzję i dzięki dzierganiu w częściach przynajmniej na plecach kolory układają się jednolicie.




Korzystając z dawnych doświadczeń i "starej szkoły" postanowiłam z przodu zrobić większe podkroje pach. Chciałam też przody zrobić szersze od tyłu, ale mi się nie udało, bo w trakcie dziergania pleców (od których zaczęłam) okazało się, że oczka wychodzą mi luźniejsze niż podczas robienia próbki. Szybko oceniłam sytuację i postanowiłam nic nie pruć... Ostatecznie przody wyszły węższe... no cóż, na płasko to trochę widać, na człowieku już nie. 




Całości dopełniają dwie kieszenie, które wydziergałam według wskazówek zaczerpniętych STĄD. Bardzo mi się ten sposób spodobał, bo nie ma w nim szwów.




Boczne plisy dziergałam mniejszymi drutami z oczek nabranych z brzegów. Na zaokrąglenia odejmowałam po jednym oczku w pasach oczek lewych.




Dzięki temu, że zarówno przody jak i tył rozpoczynałam prowizorycznie, to mogłam później dostosować długość kamizelki do potrzebnych wymiarów (i całe szczęście, bo pod koniec roboty okazało się, że lepiej będzie zrobić dłuższą dzianinę, niż to było początkowo ustalone). Dopiero po zszyciu tyłu z przodami rozpoczęłam dzierganie dolnej plisy.




W ogólnym rozrachunku wszystko wyszło dobrze, ale w powodu ciągle pojawiających się błędów prułam i poprawiałam dosłownie każdą część. Wymęczyłam się. Ale jest trochę zalet całego przedsięwzięcia. Co by nie mówić, nauczyłam się robić ładne kieszenie, nabrałam doświadczenia, nie poddawałam się i z całej złości na koniec poszłam się przejść z kijami do nordica, co mi dobrze zrobiło, bo w ostatnim czasie ruch jest mi bardzo potrzebny.


Włóczka EVEREST Yarn Art (kol. 7030),
druty 4,5 mm oraz 4 mm (plisy)



3 komentarze:

  1. Świetna kamizelka, ciocia koleżanki na pewno będzie bardzo zadowolona. Robienie bezszwowe jest fajne ale niektóre rzeczy lepiej wyglądają chyba robione osobno i zszywane. Bardziej trzymają fason, szczególnie rozpinane sweterki czy kamizelki. Pozdrawiam serdecznie :)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, choć mam odmienne zdanie. Zrobiłam parę bezszwowych, rozpinanych swetrów i one wciąż trzymają fason, ale to być może jest zasługą zaszewek itp. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  2. Ufff! No! to napracowałaś się Renatko. Ale warto było, kamizelka jest cudowna i napewno będzie lubiana i noszona przez koleżankową ciocię :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń