poniedziałek, 23 lutego 2015

Nymphalidea dwunasta...

... jest jednocześnie pierwszą, wydzierganą w tym roku. Robiła się długo, bo aż ponad miesiąc, ale to dlatego, że w międzyczasie skupiałam się na innych rzeczach, a Nymphalidea miała być poniekąd odskocznią, do której wracałam w wolnych chwilach, najczęściej podczas spotkań towarzyskich.






Cieniowaną włóczkę kupiłam półtora roku temu podczas pobytu w Paderborn w Niemczech (wspominałam o tym TUTAJ). Jeden 50 g moteczek kolorowej wełenki, niedostępnej jeszcze wtedy w Polsce, cieszył moje oczy równie mocno co prowokował do pytań typu: "do czego go użyć?" Jeden motek to zbyt mało do zrobienia czegokolwiek innego niż mitenki, których akurat w tym kolorze nie chciałam. Odpowiedź przyszła wraz z pojawieniem się na ravelry projektu chusty Nymphalidea.




Jak wiadomo już (a świadczy o tym to, że to już dwunasta wersja motylego skrzydła), jestem zakochana w tym projekcie. Bardzo lubię tworzyć nowe wersje kolorystyczne w oparciu o ten schemat i wydobywać w ten sposób piękno cieniowanych włóczek.








Oczywiście myślałby ktoś, że tym razem szukanie połączenia dwóch włóczek (cieniowanej i jednolitej) było proste. Otóż nie! Trochę czasu to zajęło. W końcu jest to Nymphalidea dwunasta...





 
Włóczka MILLE COLORI BABY Lang Yarns
oraz BABYALPACA SILK Drops,
druty 4 mm




3 komentarze: