wtorek, 21 lipca 2020

Ostatnie wydarzenia...

... związane z uczeniem podstaw szydełkowania siostrzenic mojego męża oraz komentarze wspominkowe pod postem, w którym o tym pisałam (zobacz TU - klik), wywołały we mnie moje własne wspomnienia z czasów szkolnych. Było to mniej więcej 30 lat temu (jeśli chcecie zobaczyć zdjęcia z tamtych czasów, to zapraszam TUTAJ - klik). 

Podstaw szydełkowania nauczyła mnie mama i to ona głównie motywowała mnie do rozwijania tej pasji. W każdej wolnej chwili zaciekle ćwiczyłam słupki i te wszystkie inne sploty na serwetkach, które potem leżały w naszym domu na przeróżnych stolikach i ławach. Mniej więcej w okresie studiów wyczerpały mi się pomysły oraz zapotrzebowanie na tego typu rękodzieło i zapragnęłam nauczyć się posługiwać drutami, by móc dziergać ubrania. Czasem sięgam po szydełko, ale zwykle ma ono grubszy rozmiar. Wykorzystuję je najczęściej do prowizorycznego nabierania oczek albo wykonania koca lub chusty.

Mniej więcej półtora miesiąca temu poczułam impuls, by choć na chwilę wrócić do starych czasów i chwycić za cienkie szydełko. Stało się to wtedy, gdy zobaczyłam na blogu Amuszki przepiękny bieżnik (klik). Bardzo chciałam wykonać podobny, ale w głębi duszy zadawałam sobie pytanie "gdzie ja go położę?" Ze względów praktycznych lubię mieć w domu "gołe" stoły, na które w razie potrzeby rozkładam tylko podkładki pod talerze. Nie mam też stolików i ław, na których można by było takie serwety kłaść... 

Rozwiązanie tego dylematu przyszło po powrocie z urlopu nad jeziorem, o którym wspomniałam na początku i pod wpływem kolejnego wspomnienia, związanego z tymi samymi ludźmi. Było to 2,5 roku temu. Ta sama siostra z rodziną i wynajęty na ferie domek w Bieszczadach. Domek ten był drewniany i urządzony ze smakiem. Na kanapie leżały różne dziergane, kolorowe koce, a na ścianach wisiały obrazki szydełkowe. Zachwyciło mnie to wtedy. Teraz to wspomnienie i zdjęcia, które wtedy zrobiłam ku pamięci, popchnęły mnie do działania.

Zanurkowałam w zapasy gazetek sprzed 30 lat i wspomagając się czeluścią Pinteresta wybrałam pierwsze schematy. Wyciągnęłam też biały kordonek z zapasów i szydełko nr 1,1. W zapasach miałam też małe kwadratowe ramki. I to one zdecydowały o rozmiarze moich pierwszych ściennych szydełkowych obrazków.


Obrazki te zawisły w dziewiarskim pokoju. Tak, mam taki pokój. Jest on najmniejszy ze wszystkich. Stoi w nim komoda i regał z tematyczną zawartością, biurko oraz pudła z włóczkami. To jest pierwsze miejsce, w którym takie obrazki powinny były zawisnąć.



kordonek nieznany, szydełko nr 1,1

Tak mi się to spodobało, że postanowiłam pójść krok dalej. Kupiłam kilka nowych kordonków w różnych grubościach oraz zestaw cienkich szydełek i pobrałam z Pinteresta mnóstwo ciekawych schematów. Wszystkie one super by wyglądały w kwadratowych ramkach o większym rozmiarze, ale niestety  trudno o takie w stacjonarnych sklepach. Znalazłam tam jednak ramki podłużne, które mogłyby wpasować się w korytarz (dwa niewykorzystane gwoździe tylko czekały od dłuższego czasu, by coś na nich zawiesić) i to one stały się wyznacznikiem kolejnych działań. Dobrałam do nich odpowiednie, pasujące do siebie motywy, co nie było łatwe i wymagało trochę improwizacji. 




Teraz widać, że w tym domu mieszka dziewiarka :)

Kordonek MUZA 20 Ariadna (kol. 0400; 30 tex x 4; 100g/830 m),
szydełko 1,25

To nie koniec przygody z szedełkowaniem obrazów. Kilka motywów czeka na odpowiednie ramki, mam też kilka nowych pomysłów. Na razie jednak muszę zrobić przerwę, bo używanie cienkich szydełek, choćby były super wygodne, jest dla mnie zbyt forsowne. Poza tym muszę dokończyć sweter, który na czas szydełkowania poszedł w odstawkę.





18 komentarzy:

  1. Powroty mogą być różne ale Twój do szydełka jest bardzo spektakularny.
    Bardzo mi się podobają Twoje ozdoby, mam nawet w planach ale z tego samego powodu braku miejsca na powieszenie idą na razie w odstawkę.
    Piękne:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super wygląda korytarz z Pani szydełkowymi ozdobami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny pomysł z oprawieniem tych prac. Pięknie zdobią nie tylko pracownię, ale dodają smaczku zwykłemu przedpokojowi. Zamiast standardowych obrazków czy tabliczek typu "sweet home", które królują we wszystkich propozycjach wnętrzarskich, Twoje wpisują się stylistycznie i kolorystycznie w ten trend, ale są niepowtarzalne i chyba do Ciebie pasują :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie to jest plus, że samodzielnie można skomponować i wykonać taki obraz. Już od jakiegoś czasu dręczyło mnie, że oprócz haftowanych wiele lat temu obrazów nie mam na ścianach nic, co by pokazywało , kto w tych wnętrzach mieszka. A teraz przechodzę korytarzem i się uśmiecham.

      Usuń
  4. Ja Cię bardzo Reniu przepraszam, ale nie podejrzewałam nawet, że takie cudeńka z niteczek potrafisz robić, mowę mi odjęło i słów zabrakło ;0) cudowne kompozycje :0)
    Pozdrawiam cieplutko Reniu :0)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam ten sam problem, nie mam gdzie kłaść serwetek, a pomysł już kiedyś widziałam taki, muszę się zmobilizować bo świetny efekt. 🙂

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale to jest piękne... Jako dekoracje na ścianach Twoje szydełkowe dzieła prezentują się doskonale. I to taka misterna praca cieniuteńkim szydełkiem! Podziwiam.
    Mnie też zachwycił bieżnik Amuszki i też miałam wielką ochotę coś takiego zrobić, albo przynajmniej podobnego. Ale tak jak Ty, nie przepadam za bieżnikami na meblach, ze względów praktycznych oczywiście, bo podobają mi się. Pomijając, że nawet nie mam mebla, na którym by taki bieżnik można położyć.
    Zazdroszczę Ci dziewiarskiego pokoju, ale to chyba marzenie każdej z nas :) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Olu :) Mam to szczęście, że mieszkam w domu jednorodzinnym, w którym się kiedyś wychowałam. Obecny pokój biurowo-dziewiarski był kiedyś moim pokojem, mieszkałam w nim do 6 roku życia. Gdy moja starsza siostra wyszła za mąż, to rodzice przenieśli mnie do jej pokoju, a ten stał się gościnnym. Parę lat temu zafundowałam mu rewolucję, wyrzucając starą wersalkę (co oznacza, że goście mogą spać tylko na materacu, ale nie muszą, bo w innych pokojach też jest miejsce) i przeorganizowując w pracownię. Przez długi czas jego ściany były gołe, bo w każdym momencie mogły służyć za tło do zdjęć, a teraz dojrzałam do tego, by na jego ścianach coś zawisło.

      Usuń
  7. Świetny sposób ekspozycji szydełkowych elementów. Pięknie prezentują się w ramkach. Stanowią coś na kształt wzornika, z którego można skorzystać jak przyjdzie Ci ochota na większą formę wykonaną z elementów.
    Ja też nie mam gdzie eksponować szydełkowych serwetek- brak odpowiednich powierzchni płaskich:-) dlatego zakupiłam obręcze i już się szydełkują dekoracje okien.
    A i jeszcze. .. piękna pamiątką z dzieciństwa - zatrzymane w kadrze początki pasji muzycznej i rękodzoelniczej:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Kasiu. Patrzę na tamte zdjęcia i uśmiecham się do wspomnień. Dekoracje okien na obręczach? Czyżby łapacze snów? Będę do Ciebie zaglądać :)

      Usuń
  8. Cieszę się bardzo,że w jakiś malutki sposób i ja (a właściwie mój bieżnik) przyczyniłam się do powstania tej pięknej kolekcji serwetek. Pomysł na ich prezentację jest świetny tym bardziej, że serwetki nie założy się na siebie aby pokazać szerszemu gronu:)
    A takiej przytulnej, osobistej pracowni dziewiarskiej to normalnie zazdroszczę:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pomysł świetny i wykonany doskonale. Podoba mi się w jaki sposób zaaranżowałaś te koronkowe obrazki. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że nie widać aż tak tych niedoskonałości, bo one tam są. Te koronkowe obrazki były na rozgrzewkę. Teraz tworzą się kolejne z jeszcze cieńszego kordonka i z większą dbałością o szczegóły. Pozdrawiam :)

      Usuń