sobota, 25 listopada 2017

Terapia odstresowująca...

...bardzo by mi się przydała. Obecnie jestem przeciążona pracą. Nawet jak odpoczywam, to gdzieś tam z tyłu głowy pojawiają mi się myśli o tym, co jeszcze muszę zrobić. W sumie to nie chcę zarzucać Was swoim narzekaniem i stękaniem, więc przejdę do rzeczy. Wczoraj postanowiłam rozpocząć terapię odstresowującą i jednocześnie relaksującą mnie. Od dawna wiem, że w moim przypadku najbardziej relaksujące jest dzierganie rzeczy, na które mam ochotę. Kiedy nie muszę się spieszyć i martwić o to, czy efekt będzie się komuś innemu podobać.

Kiedyś napisałam, że najbliższe memu sercu są czapki. Może dlatego, że szybko się je dzierga i efekt końcowy widoczny jest czasem nawet po 2 godzinach. W dodatku na czapkę nie potrzeba zbyt wiele włóczki, więc można też pozbyć się trochę zapasów. Nawet jak coś nie wyjdzie, to prucie nie sprawia dużego bólu. Dużo plusów. Dlatego terapia odstresowująca będzie tym razem terapią czapkową.

Dziś powstała pierwsza czapka w ramach terapii. Zrobiłam ją dla znajomej. Nie wiem czy się jej spodoba, ale najwyżej zrobię drugą...


Użyłam włóczki, która ma w składzie akryl, alpakę i wełnę. Jest bardzo ciepła. Dziergałam podwójną włóczką, ponieważ wzorowałam się na innej, grubej czapce. Wzór miał dodawać trochę obszerności optycznej i składać się z oczek prawych i lewych.



Podoba mi się efekt. Zwłaszcza, że humor mi się poprawił i sama się do siebie uśmiecham, bo pisząc to, widzę kątem oka pudło z włóczkami, z których powstaną kolejne czapki...


Włóczka FREESIA La Passion (kol. 010),
druty 7 mm oraz 4,5 mm (ściągacz)



2 komentarze:

  1. Małe projekty są najlepsze:) Na razie wstrzymuję się z czapkami:) Zimy nie ma:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyszła znakomita:) Prosta i efektowna takie wzory lubię najbardziej.

    OdpowiedzUsuń