sobota, 14 sierpnia 2021

W sierpniu...

 ... zwykle nachodzi mnie chęć na drobne zmiany w otaczającej mnie przestrzeni. 

Mieszkamy z mężem w moim rodzinnym domu, który ma 42 lata i wymaga generalnego remontu, ale nie jesteśmy jeszcze w stanie go przeprowadzić, więc w miarę możliwości co jakiś czas odświeżamy kolejne pomieszczenia, żeby żyło się nam w nich przyjemniej i wygodniej.

Po ostatniej renowacji kuchni zostały stare stołki, które kiedyś mój tato na prośbę mamy pomalował i obił skajką, pozyskaną gdzieś okazyjnie. To były czasy, kiedy niewiele rzeczy było dostępnych w sklepach, a jeśli były, to w ograniczonych kolorystykach. Moja mama bardzo lubiła brązowy kolor, więc jeśli był jakiś wybór podczas zakupów, to brąz zawsze wygrywał. Dlatego też nie ma się co dziwić, że kuchenne stołeczki z lat 80-tych zostały któregoś dnia odświeżone brązową farbą i obite również brązową skajką. Nie lubiłam ich w tej wersji, ale je zaakceptowałam.

Kilka lat temu, gdy jeszcze mama żyła, wymieniliśmy stołki na wygodniejsze krzesła. Nie zostały one jednak wyrzucone, bo po pierwsze mogły się przydać podczas odwiedzin gości, a po drugie moi rodzice nigdy nie wyrzucali przedmiotów, które nie były połamane lub można by je było zrecyklingować. Stały więc porzucone w różnych kątach domu, aż tydzień temu pod wpływem sierpniowej potrzeby zmian, postanowiłam poobijanym już dość mocno stołkom dać drugie życie.

Przemalowałam drewniane elementy na dwa odcienie szarości farbą, która mi została z renowacji szafek kuchennych i wydziergałam pokrowce. Poniższe zdjęcie pokazuje jeden stołek "przed" i jeden "po".


Stołeczków jest sześć i postanowiłam, że każdy z pokrowców będzie inny, ale będą miały cechy wspólne, by mogły stanowić komplet w dowolnej konfiguracji. 


Użyłam włóczki akrylowej, kupionej kiedyś w Kauflandzie (100 g / 300 m) i za pomocą szydełka lub drutów oraz kombinacji różnej ilości nitek dziergałam od środka ku bocznym brzegom w okrążeniach.

Nr 1: trzy nitki, druty 5,5 mm, ścieg gładki prawy.


Nr 2: dwie nitki, szydełko 5,5 mm, słupki.


Nr 3: dwie nitki, szydełko 5,5 mm, półsłupki z nawinięciem wbijane w tylną nitkę.


Nr 4: dwie nitki, szydełko 5,5 mm, półsłupki z nawinięciem.


Nr 5: cztery nitki, druty 8 mm, ścieg gładki prawy.


Nr 6: cztery nitki, druty 8 mm, ścieg - kilka okrążeń oczek prawych i jedno okrążenie oczek lewych.


Przez oczka ostatniego okrążenia przeciągnęłam włóczkę Bomull-Lin Drops, której miałam resztkę i która wydała mi się dość mocna, by zaciągnąć pokrowce i związać przy nóżkach.


Od samego początku plan był taki, żeby stołki stanęły po trzy w rzędzie i akurat dobrze się złożyło, że miałam te dwa odcienie farby.


Przy okazji renowacji stołków przeorganizowałam korytarz i zakątek, który pełni u nas rolę szatni, a stołeczki stoją pod dwiema ścianami udając ławeczki, na których można coś tymczasowo postawić lub usiąść, by ubrać buty. Ta przestrzeń nie wygląda jeszcze tak jakbym chciała, bo naprawdę wymaga generalnego remontu, ale z tymi stołeczkami stała się ładniejsza. Poniżej fragment korytarza przy drzwiach wejściowych z lewej strony.



I jeszcze zdjęcie od strony wnęki, w której stoją buty i wiszą kurtki. Szatnia nie jest jeszcze skończona, więc pokażę Wam tylko fragment ściany, przy której stoją główni bohaterowie.


Gdy patrzę na efekt końcowy, to zastanawiam się dlaczego tak długo z tym zwlekałam? Zdumiewa mnie to jak bardzo się przyzwyczaiłam do tych rodzicielskich przedmiotów i zobojętniałam na fakt, że stały się one brzydkie. Bez sensu. Powinniśmy otaczać się rzeczami, które są ładne i wywołują uśmiech na naszych twarzach.


16 komentarzy:

  1. Musisz ten pomysł zapatentować. Tak sobie myślę, a czego jeszcze Renia nie udziergała? Jesteś kopalnią kreatywnych pomysłów, które są nie tylko atrakcyjne, ale i praktyczne. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz Honorato, że jest kilka form, których jeszcze nie wydziergałam? Może coś jeszcze wymyślę. Dziękuję i pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Myślę, że to nie zobojętnienie. To sentyment.

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim zdaniem renowacja starych taboretów wyszła rewelacyjnie. Tak sobie myślę: mam dwa wysłużone hokery z Ikei, które proszą się już o odświeżenie, może by tak też wyszydełkować im "ubranka"?
    Zwróciłam też uwagę na namiastkę lasu na ścianie - ekstra!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Ta namiastka lasu też ma ok. 40 lat i wiąże się z nią sentymentalna historia. Tak w skrócie, mój tato będąc w delegacji zauważył taką dekorację na jednej ze ścian w warszawskiej restauracji. Po powrocie do domu postanowił zrobić coś podobnego na klatce schodowej. Trzy lata temu odświeżyłam to, szlifując i lakierując na nowo drewniane kółka i przemalowując ich tło.

      Usuń
    2. Moja starsza córka też ma u siebie w domu taką dekorację, własnoręcznie zrobioną. Z tą różnicą, że krążki są ciasno upchane. Przez pierwsze pół roku ściana do niej gadała, bo drewno schło i pękało:-) Potem je polakierowała i teraz ma już cicho:-)

      Usuń
  4. Bardzo rozświetlająca zmiana. Te pokrowce są atrakcyjne i jak tak na nie patrzę, to myślę sobie, że każdy nowy gość w Twoim domu będzie wiedział, że tu oto mieszka dziewiarka :)
    Zgadzam się z Anonimową 72, że tu chodzi o sentyment. Nie widzi się brzydoty i nie czuje niewygody (które z resztą są kwestią gustu, bo ten brąz akurat był też ładny), kiedy w sercu główną rolę grają emocje i uczucia. Natomiast na pewno przyjemniej będzie usiąść na dzierganym pokrowcu, niż na klejącym się do ciała skaju (to też kwestia gustu, ja skaju nie lubię).
    A na koniec zacytuję fragment z wiersza Brzechwy o kaczuszkach grzecznych, że aż miło: "sześć nas było, a jest osiem! Kto nas wreszcie zliczy?" To w nawiązaniu do liczby taboretów i ich numeracji przy zdjęciach :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto miał zauważyć literówki jak nie Ty Olu? :))) Już poprawiłam.
      Sentyment był, ale pomijając kwestię gustu, to stołeczki były przede wszystkim już poobijane i dlatego były brzydkie.

      Usuń
    2. :) daję słowo, że nie szukałam, same mi się te cyferki rzuciły w oczy.

      Usuń
  5. A ja zupełnie rozumiem jak mogłaś tak długo zwlekać z tymi stołkami ;0) na wszystko jest odpowiedni czas ;0)
    Stołeczki są cudowne :0)
    Pokaż całość, jak już skończysz odnawianie "szatni" :0)
    Obstawiam wariacje na temat szarości ;0)
    Pozdrawiam cieplutko Reniu :0)

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialna metamorfoza!!! Te pokrowce proste, a eleganckie i ładnie opisane.
    I co Wy z tymi meblami Renatki drogie ?! - przed chwilą na blogu "to co lubię..." byłam - tam sypialniane po malowaniu :)
    Powodzenia w dalszym przekształcaniu przestrzeni mieszkalnej!

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny pomysł miałaś z tymi pokrowcami, ciekawe czy gumką zamiast wiązania nie byłaby praktyczniejsza 🤔. Można powiedzieć, że jesteś pomysłowy Dobromir 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależało mi by wiązaniem zaciągnąć mocno pokrowce na siedziskach i za pomocą gumki nie udałoby się tego osiągnąć, a jeśli nawet, to za jakiś czas gumka by się powyciągała i trzeba by było wymienić ją na inną.

      Usuń