sobota, 17 kwietnia 2021

Kardigan w pasy...

 ... powstał pod wpływem inspiracji kardiganem pani Marioli, pokazanym podczas jednego z e-dziewiarkowych spotkań, transmitowanych przez YouTube w zeszłym roku, a którego opis wykonania został udostępniony na stronie sklepu - klik.

Prawdę mówiąc moja wersja jest podobna do oryginału tylko pod względem przeprowadzenia kolorystyki. Reszta to jest radosna (lub nie, jak się później okaże) twórczość własna.


Wybrałam włóczkę wełnianą zamiast bawełnianej, bo w zamierzeniu kardigan miał być bardziej jesienno-zimowy, niż letni. Kolory miały być uniwersalne, pasujące prawie że do wszystkiego, stąd dobór szarości, beżu i czerni na bazowej bieli.

Pierwsze oczka narzuciłam na druty jeszcze we wrześniu i puszczając wodze fantazji, spontanicznie kształtowałam dekolt rzędami skróconymi, przy jednoczesnym celowym wydłużeniu linii ramion. Jak widać na poniższym zdjęciu, linię ramienia pociągnęłam później na rękaw. Efekt ten uzyskałam poprzez dodawanie oczka (KRL - zobacz TU) i przerobienie dwóch kolejnych oczek razem.



Niedługo później odczułam lekki niepokój, bo dekolt nie układał się tak dobrze, jak to sobie wcześniej wyobrażałam. Pomyślałam jednak, że w trakcie namaczania wszystko się ułoży. Włożyłam nawet do wody wydziergany fragment i po wysuszeniu jakby się poprawiło, ale nie do końca. Powinnam była wtedy zmienić całą koncepcję, ale mnie chyba całkiem zamroczyło i dziergałam dalej. Zrobiłam udawany szew po bokach, wcięcie w talii, rozszerzenie na biodra, a po osiągnięciu odpowiedniej długości zamknęłam oczka. Potem dorobiłam rękawy, namoczyłam kardigan, wysuszyłam go i założyłam, a potem z wielkim rozczarowaniem i złością na samą siebie rzuciłam w kąt. No niby ładnie wyszło, fajne kolory, tułów całkiem całkiem, ale ten dekolt dalej źle się układał.

Było to mniej więcej w listopadzie i do dziś nie chciałam tego kardiganu Wam pokazywać. Tym bardziej, że długo wyglądał inaczej, niż teraz. Początkowo był dłuższy o dwa pasy i nie miał guzików. Nosiłam go tylko w domu, bo był przyjemnie ciepły, a w trakcie zdalnych lekcji nie miało dla mnie znaczenia jaką sweter ma długość i jak mu się dekolt pod moją altówką układa :)

Dopiero w marcu poczułam siłę, by coś z delikwentem zrobić. Wybrałam się do miejscowej pasmanterii, gdzie udało mi się dobrać fajne guziki. Do ryżowych plis dorobiłam patki i przyszyłam guziki w odpowiednich miejscach, by zapięcie mogło trzymać całość w ryzach. 


Skróciłam też kardigan do długości, która mi bardziej odpowiadała. Był też pomysł z dorobieniem części golfowej, ale jednak zatrzymałam się na tym etapie i dziś kardigan tak wygląda:







Dziś przetestowałam też odwrotny sposób zakładania. Pokazywałam Wam już wcześniej taki zabieg (np. TUTAJ - klik) i aż do dziś nie przyszło mi do głowy, że jest sens coś takiego zrobić w swetrze bez kołnierza. A jednak ma to sens w przypadku, gdy budzimy się z lekko zesztywniałym i obolałym karkiem, który trzeba wraz z częścią łopatkową ogrzać, by poczuć się lepiej. I co wtedy możemy zrobić? No właśnie to: założyć termoforek na siebie i nawet nieźle w tym wyglądać ;)








Podsumowując cieszę się, że ten kardigan ujrzał światło dzienne. Pogodziłam się z tym, że nie do końca wyszedł mi tak, jak chciałam. Mimo to jest przeze mnie lubiany i noszony, a historia jego powstania będzie dla mnie lekcją przy tworzeniu następnego.

Włóczka BABY MERINO Drops przerabiania podwójną nitką,
druty chyba 3,5 mm (nie pamiętam)


22 komentarze:

  1. Świetny, ja też się zafascynowałam Mariolciowym kardiganem:)pozdrowionka:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo oryginalny, a te guziki zapinane inaczej dodają szyku. Z Twoich drutów zsuwające się
    dzianiny zawsze nas zaskakują... Pozdrawiam serdecznie .

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, chciałabym mieć tyle siły co Ty żeby dokończyć mój malinowy sweterek.
    Twój projekt jest naprawdę uroczy.
    Moc i siła wytrwałości💪

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) mam jeszcze dwa porzucone dwa lata temu. Chciałabym do nich wrócić...

      Usuń
  4. W wersji termoforka też dobrze się prezentuje :0)
    Gdybyś nie napisała, że dekolt nie wyszedł Ci zgodnie z oczekiwaniami, to nikt by się nie kapnął ;0) Kardigan jest bardzo ładny i oryginalny z tymi zapięciami :0)
    Pozdrawiam serdecznie Reniu :0)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolałam napisać, że wiem, że mi nie wyszedł :)))
      A tak serio to myślę, że każdemu coś nie wychodzi i warto o tym czasem wspomnieć, żeby inni wiedzieli, że nie są osamotnieni.

      Usuń
  5. Jest piękny! No i cóż powiedzieć: ładnemu we wszystkim ładnie :) .
    Przyjemne kolory wybrałaś, a układ pasów podkreśla kobiecą sylwetkę. Wszystko, co zrobisz, jest udane, choćby dlatego, że jest zrobione bardzo starannie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zawsze najpierw oglądam zdjęcia a dopiero potem czytam treść posta. Nim przeczytałam do końca wpis, obejrzałam sweterek pani Marioli i moją pierwszą myślą było: Gdzie są te patki z guzikami? Przecież to one decydują o charakterze tego sweterka! Później doczytałam i już wiem, że to Twoja bardzo udana modyfikacja.
    Co do ewentualnych błędów poczynionych na początku pracy i nieskorygowanych odpowiednio wcześnie - cóż, mam podobne doświadczenia😀 Wyjścia są trzy: albo zaakceptować i nic nie robić, albo zaakceptować i zmodyfikować, albo spruć i jak najszybciej zapomnieć😀 Korzystałam że wszystkich🤭

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kasiu. Trzy wyjścia - trafione w sedno. Też korzystałem ze wszystkich :)

      Usuń
  7. Bardzo ładny sweterek zrobiłaś i dobrze, że go zmodyfikowałaś w marcu, żeby zadowolić samą siebie. Bo przecież Tobie musi się podobać, chociaż ta wersja bez guzików pewnie też była fajna. Też uważam, że gdybyś nie powiedziała, to nikt nie zgadłby, że ten dekolt nie do końca wyszedł wg zamiarów. A swoją drogą to nigdy nie przerabiałam Baby merino dropsowego podwójną nitką, muszę koniecznie kiedyś to nadrobić :)) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baby Merino jest miękkie i bardzo je lubię (co widać po dużej ilości mozaiki z tej właśnie włóczki), ale trzeba pamiętać, że lubi się po praniu rozciągnąć. Pierwsza wersja kardiganu wyszła zbyt długa, bo o tym zapomniałam ;) Wcale to źle nie wyglądało, ale ja wolałam mieć sweter, który nie będzie zbytnio wystawać spod kurtki. Już mam odłożone kolejne Baby Merino na kolejny kardigan.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  8. "Normalnie" jest fajny, a "do góry nogami" po prostu rewelacyjny!

    OdpowiedzUsuń
  9. Uuuuuuu. Po pierwsze zgadzam się z powyższym komentarzem że sweter "Normalnie" jest fajny, a "do góry nogami" po prostu rewelacyjny! Po drugie: Hmm,muszę tak z jakimś moim ciuchem tak spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo ciekawa modyfikacja z patkami i guziczkami, które dodają temu sweterków pazura i dzięki którym można również nosić go w wersji awangardowej "do góry nogami" :) Jak zawsze perfekcyjne dopasowanie do figury - to Twój "znak firmowy".
    Przypomniał mi o moim kardiganie, który na razie nie wyszedł poza plan - też będą pasy z 3 kolorów (brakuje motków na jednokolorowy projekt).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło to czytać :)
      Jestem ciekawa jaki będzie Twój kardigan.

      Usuń
  11. Tak się zapamiętałam w dzierganiu chusty, że o mały włos a przegapiłabym taki piękny kardiganik. Bardzo fajne jest to, że tak sprytnie dostosowałaś go do swoich potrzeb. Sweterek jeden a dwie wersje noszalne:) Rewelacyjnie rozwiązałaś sposób zapinania. Super pomysł!
    Całość prezentuje się imponująco!

    OdpowiedzUsuń