... kolejna skarpetkoza, ale jak widać, pora roku była dla mnie chyba za mało inspirująca i po wydzierganiu zaledwie dwóch par wróciłam do dziergania letnich topów. No cóż...
Postanowiłam nie odwlekać i pokazać, co powstało w okresie letnim. A powstały dwie pary zwyklaczków, których kolorystyka wynika po prostu "z motka". Wydziergałam je ulubioną metodą, czyli od palców, z klinem w podbiciu stopy i piętą "bumerang". To się u mnie sprawdza, dobrze nosi i na razie nie czuję potrzeby zmian. A nawet powiem więcej, że w głowie mam kolejne pomysły na mozaikę skarpetkową z użyciem właśnie tej metody.
Para nr 1 powstała z włóczki z dodatkiem bambusa. Kolorystyka wynika z motka i nawet nie starałam się, by kolory układały się symetrycznie. Ja nawet wolę, gdy skarpetki różnią się od siebie. Można wtedy odróżnić prawą od lewej, choć ja i tak nigdy nie zapamiętuję co sobie ustaliłam i noszę je jak popadnie. Bardzo mi się one podobają, choć w rzeczywistości kolory może nie są tak nasycone jak na zdjęciu. Włóczka ma świetną jakość, jest miła w dotyku i przyjemnie się ją przerabiało.
Para nr 2 powstała z typowej włóczki skarpetkowej i przyznam, że choć sama włóczka była przyjemna w przerabianiu, to jednak jej kolorystyka była dla mnie zbyt monotonna. Zamysł był jednak taki, by wykonać kilka par jednokolorowych (a mam jeszcze 3 inne kolory) i kilka par w kombinacjach tych kolorów, czyli paseczki, odróżnienie pięty i palców od reszty itp. Jednak, jak pisałam na wstępie, zapał do dziergania skarpet mi osłabł, więc kolejne pary będą musiały zaczekać na stosowny moment.
A zatem wracam do przygotowywania finalnego opisu wykonania bluzki - topu (testowe wersje właśnie się dziergają) i do dokończenia chusty mozaikowej. Pozdrawiam Was serdecznie,
Renia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz