... postanowiłam zrobić porządki w moich zapasach włóczkowych. Polegało to na przeglądaniu zawartości pudeł, segregowaniu włóczek i klasyfikacji UFOków. Tak, tak, ja też mam UFOki. Kilka z nich nadal czeka na podjęcie decyzji czy ruszyć naprzód, czy też raczej spruć.
Wśród UFOków leżał otulacz, który wydziergałam prawie 15 lat temu. To były moje początki. Znałam już wtedy podstawy, ale moja wiedza opierała się głównie na gazetkach dziewiarskich typu: Sandra, Sabrina itp. Nie miałam wtedy jeszcze pojęcia, że można coś zszywać w niewidoczny sposób, że można dobierać oczka z brzegów tak, by łączenie było ładne. Dziergałam intuicyjnie i z włóczek, które były "pod ręką". Otulacz ten całkiem ładnie mi wyszedł, ale o ile pamiętam, miałam go na sobie może raz. W sumie to nie wiem dlaczego. Głównie chyba przez skład włóczki i jej kolor, taki żółtawo-zielonkawy odcień ecru. Chęć dziergania wygrała wtedy z rozsądkiem :)
Minęło 15 lat, a ja popatrzyłam na pierwotną wersję otulacza i szybko podjęłam decyzję, że zrobię taki sam jeszcze raz, ale tym razem w innym odcieniu i umiejętniej. Naniosłam też kilka zmian w układzie ściegów.
Otulacz ma w obwodzie 92 cm. Główna, poprzeczna część ma 24 cm szerokości. Z brzegu dobrałam oczka na kołnierz, który ma 14 cm szerokości, co razem daje 38 cm. Oczka początkowe nabrałam prowizorycznie i potem połączyłam je z końcowymi oczkami szwem dziewiarskim t.zw. graftingiem. Wprawne oko dostrzeże łączenie, ale nie rzuca się ono w oczy tak wyraźnie jak zwykły szew, co pokażę na późniejszych zdjęciach.
Otulacz głównie ma ocieplać ramiona, niczym mini poncho, ale można go też nosić jak bardzo luźny komin.
Zobaczcie jak prezentują się obok siebie. Na poniższym zdjęciu widać naniesione zmiany w ściegach. Na kolejnym zdjęciu widać też różnice w łączeniach.
A tutaj pokazuję lewą stronę. W nowej wersji dobieranie oczek z brzegu dało łańcuszek w miejscu dobierania. W pierwotnej wersji, o ile dobrze pamiętam, kołnierz dziergałam osobno, a potem łączyłam z resztą "na okrętkę". Widać też lewą stronę zszycia. Grafting wymaga cierpliwości i wprawy, ale za to daje bardzo ładny efekt. Nie wyobrażam sobie nawet, że kiedykolwiek miałabym wrócić do sposobu zszywania, który jest widoczny w 1 wersji :)
Włóczka LIMA Drops (przerabiana podwójnie - 300 g),
druty - nie wiem jak to możliwe, ale nie zapisałam i nie pamiętam
To musi być ciekawe doświadczenie móc zestawić obok siebie wersję projektu sprzed lat i współczesną. To jakby podróż w czasie. Przyrost wiedzy i umiejętności widać jak na dłoni.
OdpowiedzUsuńNo dokładnie. Jak podróż w czasie. Początki były najtrudniejsze. Mam na myśli czas kiedy trudno było doszperać się w internecie tej wiedzy, która dziś jest tak łatwo dostępna. Do wielu zagadnień dochodziłam metodą prób i błędów, ale nie żałuję, bo lubię się uczyć. Teraz patrzę na te dwa otulacze i widzę, że było warto.
UsuńTakie przeglądy dają czasem ciekawe odkrycia. Robótka, która kiedyś została odłożona dzisiaj może ponownie nas zainspirować. Aż się nie chce wierzyć, że kiedyś taki sposób dziergania był powszechnie stosowany. Ja też mam takie ufoczki:) Postęp technologiczny nie ominął dziergania i bardzo dobrze. A swoją drogą to otulacz bardzo ciekawy i ładniutki:)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Przyda się w pracy do szybkiego omotania :)
UsuńSuper zestawienie - jak napisała Bokasia: podróż w czasie :-) Świetna ilustracja, jak trening czyni mistrza.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście takie zestawienie cieszy najbardziej. Uwidacznia ile się udoskonaliło.
UsuńNiesamowite :0)
OdpowiedzUsuńMasz "żywy" dowód ciągłego, pasjonującego doskonalenia umiejętności własnych ;0)
A otulacz bardzo ładny :0)
Pozdrawiam cieplutko Reniu :0)
Dziękuję Moniko, również pozdrawiam :)
UsuńFajnie tak mieć dowód na rozwój swoich umiejętności. Widząc rezultaty aż chce się dalej uczyć.
OdpowiedzUsuńSzyjogrzej wygląda na cieplutki, a na pewno jest bardzo ozdobny. Szczególnie w wersji kominowej bardzo mi się podoba!
Pozdrawiam serdecznie!
Podoba mi się bardzo już sam pomysł na otulacz z kołnierzem, wyobrażam sobie, że to niezwykle praktyczne rozwiązanie. Nie ukrywam, że nowa wersja wygląda po prostu profesjonalnie, a już w zestawieniu z poprzednią... daje dużo do myślenia. Tak jak napisały dziewczyny, postęp jest widoczny gołym okiem. No w każdym razie otulacz jest piękny i ja sobie patrzę i podziwiam. Acha, ja tam grafting znam i uwielbiam, ale ten Twój jest wybitnie estetyczny.
OdpowiedzUsuńExtra! Chyba mam pomysł na otulacz do pracy... jak znajdę czas. A teraz lecę podziwiać to cudo. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam K
Miłego oglądania :)
Usuń