środa, 23 lipca 2014

Koronkowe Skrzydła...

... powstały w przerwie między bardziej zawiłymi i większymi projektami. Chustę wykonałam z włóczki bambusowej, która jest miękka, lejąca i fajnie się blokuje. Nie grzeje lecz chłodzi, przez co jest świetna na lato. Do tego oczywiście nic a nic nie gryzie.












Wzór wymyśliłam sama, wykorzystując jeden ze ściegów "gazetkowych", przerabiając go trochę na własną modłę :)





To kolejny projekt, w którym miałam wątpliwości w trakcie dziergania, zastanawiając się czy dobrze wszystko obmyśliłam i kolejny raz przekonałam się, że nie można się poddawać w trakcie tylko trzeba poczekać na końcowy efekt. W ostateczności przecież nabiera się doświadczenia, nawet gdy trzeba będzie pruć. Z takim nastawieniem prucie jest łatwiejsze. Tym razem głęboko wierzyłam, że prucia jednak nie będzie... i nie było :)

Skrzydła nazwę swą wzięły od kształtu chusty. Możemy się w nim dopatrzeć zarysu tułowia i dwóch skrzydeł. Zresztą nazwę tę nosi projekt Dropsa, na którym nauczyłam się taki kształt tworzyć.




Szal wyszedł większy niż się spodziewałam, dlatego jeszcze nie wiem czy go sobie zostawię czy komuś oddam.


Włóczka BAMBOO FINE Alize (1 cały motek), 
druty 3,5 mm

4 komentarze:

  1. Ta chusta jest po prostu przepiękna!!!! I w dodatku - sama ją wymyśliłaś! jej. Świetnie, że jest z bambusa, bo na lato taka właśnie będzie idealna - można ją zarzucić jako ozdobę na zwykły podkoszulek i ubiór dzięki temu zmieni się w coś szczególnego. Ja mam jednak ślimacze tempo. Nie daję rady dziergać tak szybko. A dziś w dodatku mam dzień "sprzątaniowy" i "gotowaniowy", więc czasu wolnego nie będę miała wcale (wieczorem przyjeżdżają goście). To nic.
    Pozdrawiam serdecznie,
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym tempem to mam różnie, raz idzie szybciej, raz wolniej. To, że pokazałam tę chustę dwa dni po poprzednim szalu nie znaczy, że działam jak błyskawica :) Wcześniej była na blogu dość długa (jak na mnie) cisza co oznacza, że dziergałam kilka rzeczy na raz. Ta chusta w sumie powstawała przez pięć dni. Najpierw ją obmyślałam przez jeden dzień, potem dziergałam przez trzy dni (po kilka godzin), najwięcej czasu zeszło na ten falbaniasty ażur. Do tego blokowanie... Prawdą też jest, że nie mam teraz dużo obowiązków, więc mogę dziergać i dziergać do woli :)

      Usuń
    2. O widzisz! A ja zrozumiałam, że zrobiłaś chustę w dwa dni :) I doszłam do wniosku, że jestem beznadziejnie powolna. Ale w sumie nie o to chodzi, żeby dziergać na wyścigi, tylko, żeby to sprawiało przyjemność :) Z drugiej strony - tak bym chciała móc robić sweter w trzy dni - wtedy odziałabym całą rodzinę szybciej :)

      Usuń
    3. Swetry to ja robię 2 - 3 tygodnie :)

      Usuń