... nastąpiła szybko i skutecznie.
Chyba każda dziewiarka posiada w swych zapasach przynajmniej jeden UFOk. Nazwę tę noszą dzianiny, które zostały porzucone w trakcie dziergania i czekają na dokończenie krócej lub dłużej w jakimś pudle lub worku.
Przyczyn porzucenia może być kilka. Np. dzianina przestaje nam się podobać albo zrobiłyśmy jakiś błąd, który trudno poprawić, albo tracimy przekonanie do tego czy kształt udziergu będzie nam pasować. Oczywiście robótkę zawsze można spruć, ale czynność ta najczęściej bywa zbyt bolesna, szczególnie jeśli poświęciłyśmy na pracę kilkanaście godzin. Ja zwykle wolę przeczekać, aż pojawi się nowy pomysł, który ożywi robótkę, albo aż przyjdzie moment, w którym prucie będzie bezbolesne.
UFOk, o którym chcę Wam dziś opowiedzieć, został porzucony dokładnie dwa lata temu. Dobrze pamiętam jak go zaczynałam. Z wielkim zapałem wybrałam motki z zapasów, a były to włóczki o niewiadomym składzie w trzech odcieniach pomarańczy i brązu, które otrzymałam od znajomej. Dołączyłam do nich Kid-Silk Drops (w kol. 33), który miał za zadanie dodać dzianinie puszystości. Wykonałam próbkę, obliczyłam co trzeba i rozpoczęłam dzierganie. To miał być ogoniasty kardigan bez guzików z wydłużonym kołnierzem. Dziergałam już takie formy wcześniej i bardzo lubię je nosić.
Nie wiem właściwie co było przyczyną porzucenia. Kardigan miał już zrobiony prawie cały korpus. Brakowało mu kilku rzędów i rękawów. Chyba po prostu zaczął kończyć się jeden z kolorów i mając świadomość, że trzeba go zostawić na rękawy, ale nie mając pomysłu jak poprowadzić w nich kolory, postanowiłam UFOka zostawić do czasu, kiedy coś wymyślę. Wraz z upływającym czasem, nabierałam coraz więcej emocjonalnego dystansu do tego projektu, ale poziom bezradności też niestety coraz bardziej się zwiększał.
Minęły dwa lata. Myśl o dokończeniu bądź co bądź całkiem ładnego UFOka coraz częściej do mnie wracała, ale ostatecznym bodźcem do działania było ujrzenie kardiganu na blogu Marii. Podobny w stylu, choć w zupełnie innym kolorze jakoś tak zmotywował mnie do działania.
Postanowiłam zacząć od wykonania rękawów. Zważyłam włóczkę i rozłożyłam kolory podobnie jak w tułowiu, ale w proporcjach, na które pozwoliła mi ilość posiadanej włóczki. To był dobry ruch, gdyż dzięki temu żadnego z kolorów nie zabrakło. Potem skończyłam korpus i tyle. Kardigan jest gotowy.
Jestem zaskoczona jak niewiele czasu zajęło mi dokończenie robótki. Szkoda, że nie byłam w stanie zrobić tego dwa lata temu. Z drugiej strony jednak dobrze, że ta reanimacja w ogóle nastąpiła.
Przy tej okazji pokażę Wam jak ładny efekt może dać dołączenie do włóczki Kid-Silka w kolorze, który z pozoru może w ogóle nie pasować.
Nr 1 - połączenie dwóch motków jasno-pomarańczowych i rdzawego moherku:
Sweterek wyszedł imponująco, ma rzeczywiście piękne kolory.
OdpowiedzUsuń