Długo się zastanawiałam czy zrobić szyjogrzej, czy komin na zawijanie i ostatecznie wybrałam pierwszą opcję. Po pierwsze dlatego, że warto taką mięciutką włóczkę przytulić do szyi, a po drugie istniało ryzyko, że na zawijańca nie starczy włóczki.
Szyjogrzej rozszerza się do ramion, dzięki czemu można go sobie dowolnie układać, wywijać, naciągać itp.
Całości dopełniają rękawiczki na jeden palec. Również są mięciutkie, ale mam wątpliwości czy będą odpowiednie na mrozy, bo są trochę przewiewne. Dzieje się tak za sprawą sprężystej włóczki, która "żyje" własnym życiem, co w czapce i kominie jest zaletą, a tu niestety nie.
Ogólnie jestem bardzo zadowolona z efektu. Od trzech dni noszę ten komplet z wielką przyjemnością.
Zwróćcie też uwagę na sweter, który mam na sobie na poniższych zdjęciach. Zrobiłam go 2,5 roku temu, dość często go noszę i mimo to bardzo fajnie się trzyma, nie filcuje się i nie kulkuje. Wydziergałam go dokładnie z tej samej włóczki co prezentowany teraz komplet. To dowód na to jak świetnej jakości jest dropsowe merino.
Włóczka MERINO EXTRA FINE Drops
(przerabiana podwójnie),
druty 5,5 mm (rękawiczki), 7 mm (komin)
oraz 4,5 mm w ściągaczach
oraz 4,5 mm w ściągaczach