poniedziałek, 21 sierpnia 2023

Skarpetkoza - cz. 4...

 ... tym razem objawiła się pod postacią niemowlęcych skarpeteczek, które wykonałam dla najmłodszej członkini naszej rodziny - 3 miesięcznej Mai.

Myślałby kto, że łatwo jest wykonać takie skarpetki. No i teoretycznie nie ma w tym nic trudnego, ale okazuje się, że gdy się nie ma niemowlęcia pod ręką, to cała sprawa się komplikuje. I owszem, w sieci można znaleźć podpowiedzi na temat długości stopy, jaką niemowlę powinno mieć w danym miesiącu życia, ale za to nie mogłam znaleźć informacji o jej obwodzie.

Nie poddawałam się i szukałam dalej. Weszłam na stronę Drops i znalazłam model, który pasował do mojej wizji. Przeliczyłam podaną tam liczbę oczek na wymiary i wyszło mi, że takowa skarpetka musi mieć bardzo dużo w obwodzie. Wzbudziło to moje podejrzenia, ale co ja tam wiem o niemowlęcych stopach... Zaufałam ekspertom i jako, że taka jedenastocentymetrowa skarpetunia nieduża jest, to postanowiłam wykonać jedną i zobaczyć jaki będzie efekt.

Hm... Wyszło to jakoś podejrzanie, niepokojąco szeroko. Nie dawało mi to spokoju. Trudno mi było uwierzyć, że takie proporcje mają sens. Być może niemowlęce stópki różnią się tak bardzo między sobą, że takie szerokie skarpetki są najbardziej uniwersalne? W tym momencie utknęłam. Nie wiedziałam co dalej robić i wtedy mama dziewczynki udostępniła na FB zdjęcie w córcią, na którym dostrzegłam jakie ona ma malutkie i szczuplutkie stópki. Nie było opcji, żeby wydziergać drugiego kulfona. Zaczęłam dziergać jeszcze raz.

Podjęłam decyzję o wydzierganiu skarpetek o węższych proporcjach. Plan obejmował trzy pary, każda w innym kolorze i ze zdobieniami w postaci kokardek.










Skarpetki blokowałam na wyciętych podkładkach :)


Niestety zapomniałam je zważyć przed wręczeniem, więc nie wiem jakie było zużycie włóczki, ale na pewno niewielkie. 

Skarpetki mają ok. 11 - 12 cm długości i ok. 12 - 13 cm w obwodzie, więc teraz są jeszcze za duże na Maję, ale właśnie taki był plan, by wydziergać coś, co przyda się w sezonie zimowym.


Włóczka BABY MERINO Drops, druty 2,25 mm


No, to teraz mogę już ogłosić, że póki co nasyciłam się skarpetkami i przerzucam się na inne formy. W kolejnym poście pokażę coś zupełnie innego.

Do zobaczenia :)



piątek, 11 sierpnia 2023

Skarpetkoza - cz. 3...

 ... miała nastąpić bliżej jesieni, ale tak polubiłam dzierganie skarpet, że non stop jakieś są tworzone i postanowiłam już teraz pokazać efekt tych działań. 

Tu jeszcze wyjaśnię, że jestem typem dziewiarki, która zwykle dzierga kilka rzeczy na raz. Obecnie mam rozpoczęty jesienny sweter z kilku motków trzymanych jednocześnie (robótka absolutnie nie wyjściowa - dziergam ją tylko w domu przy audiobookach), rozpoczęty kardigan z bawełny (porzucony na chwilę z powodu braku pomysłu na kształt tułowia), ukończoną i jeszcze nie pokazaną kolejną wersję testowego sweterka, no i właśnie skarpetki, które są robótką wyjściową.

Mała forma daje szybki efekt końcowy, a mój plan nadania tematu każdej części skarpetkozy pomaga uniknąć syndromu "jednej skarpetki". No bo pokusa porzucenia pierwszej skarpetki zaraz po jej ukończeniu i rozpoczęcie kolejnej w innej wersji kolorystycznej zawsze jest silna. Nie poddaję się jej jednak, gdyż pragnienie skompletowania całej pary jest we mnie na szczęście silniejsze.

No dobrze, to teraz do rzeczy. 

Temat tej części to: "Palce, pięta i ściągacz - jeden kolor, a śródstopie i cholewka - drugi kolor i to w dodatku melanż". 

Wszystkie pary wykonałam metodą od palców, z klinem na śródstopiu oraz piętą bumerang ze ściągaczowym wykończeniem. Użyłam drutów 2,25 mm i włóczek z zapasów.


Para nr 1 - Pomarańcz to włóczka o grubości skarpetkowej, ale kompletnie nieznanym składzie ze starych zapasów po babci. Melanż to typowa skarpetkowa włóczka nieznanego producenta.





Para nr 2 - Szmaragd to włóczka FABEL Drops w kol. 918, melanż to włóczka skarpetkowa nieznanego producenta.





Para nr 3 - zarówno gładki kolor, jak i melanż to włóczki skarpetkowe nieznanego producenta.




Włóczki pochodziły od różnych producentów i choć miały identyczny skład, to nieznacznie różniły się od siebie grubością, przez co ostatnia para jest ciut większa od pozostałych dwóch. Nie widać tego na zdjęciach i jest to tylko odczuwalne na stopach.




To co wystaje ze skarpetek to nie jakieś tam kartoniki, tylko blokery, które wycięłam z podkładek pod talerze pod wpływem inspiracji, znalezionej na blogu Honoraty. Być może za jakiś czas kupię sobie inne, profesjonalne blokery (te, które mi się podobają niestety są bardzo drogie), ale póki co, te dobrze pełnią swoją funkcję. Szczerze polecam!

Jak wyciąć odpowiedni kształt? Ja akurat odrysowałam go ze sklejkowych blokerów, które mam w domu, ale w sieci można znaleźć tabelki z wymiarami, a nawet gotowe szablony.

Na koniec wrzucam spis pozostałych części skarpetkozy:

Skarpetkoza - cz. 1: Skarpetki z Delight Drops

Skarpetkoza - cz. 2: Skarpetki melanżowe


Kolejna część już niebawem :)