wtorek, 25 lutego 2020

Czapka Floating Colors...

... jest kolejnym dowodem na to, że pory roku nie mają zbyt dużego wpływu na to co dziergam. Podkarpacka zima w tym sezonie jest bezśnieżna i raczej z plusową temperaturą, ale czy to powinno mnie powstrzymywać od dalszego uszczuplania zapasów włóczkowych? Na pewno nie. Kiedyś w końcu śnieg i temperatura spadną, więc czapki na pewno się przydadzą. Jeśli nie mnie, to komuś innemu.

I z tą myślą postanowiłam sfinalizować pomysł sprzed półtora roku. Jest to projekt czapki, w której wykorzystałam ten sam ścieg co w chuście Floating Colors

Przy okazji chusty pisałam na blogu, że ścieg ten jest mało popularny i ciężko znaleźć jego nazwę. Niedługo potem natknęłam się na stronę, której autorka bardzo skrupulatnie wyjaśniła wszystko o brioszce i jej rodzajach. Tam odnalazłam nazwę mojego ukochanego ściegu: Stockinette Brioche Stitch (klik). Jeśli chodzi o brioszkę (i jej odmiany) to można przerabiać ją na dwa sposoby: z narzutami lub bez. Ja preferuję tę drugą metodę i tę właśnie zastosowałam w moim opisie.

Czapkę dzierga się od góry do dołu w okrążeniach. Jest to metoda dobra dla tych, którzy nie lubią robić próbek. W pierwszym etapie powstaje czubek czapki i na nim możemy sobie pomierzyć oczka i oszacować ich ilość, potrzebną do uzyskania odpowiedniego obwodu. Po osiągnięciu tej lub zbliżonej liczby dziergamy dalej prosto na długość jaką chcemy. Czyż nie jest to wygodniejsze od tradycyjnej metody? Oczywiście trzeba mieć trochę wprawy, by poradzić sobie z małą liczbą oczek na czubku, zręcznie operując drutami skarpetkowymi lub takimi z dłuższą żyłką, pozwalającą na dzierganie metodą Magic Loop. Potem można się przerzucić na druty z żyłką 40 cm i dziergać z większą wygodą.

Wzór powstał z myślą o włóczce merino grubości Aran, ale możesz użyć też innej włóczki. Gdy będziesz ją wybierać, to zwróć uwagę nie tylko na metraż, ale i na skład, ponieważ właśnie on decyduje o grubości przędzy i efekcie końcowym. Nie zdziw się proponowanym rozmiarem drutów - 3 mm. Tak ma być. Im mniejsze druty, tym ściślejszy i mniej podatny na rozciąganie ścieg.

Muszę Was ostrzec, ta czapka wciąga. Większość testerek zrobiła przynajmniej dwie wersje. Ja sama wydziergałam ich aż pięć, a szósta jeszcze jest na drutach... Ten projekt wygląda ciekawie zarówno w wariancie wielokolorowym, w którym barwy "pływają jak chcą", jak również w jednokolorowym. Strukturalny ścieg dobrze wygląda na obu stronach.

1. wersja: włóczka MERINO PLUS COLOR Lang Yarns (85 g - kol. 011), rozmiar S.






2. Wersja: włóczka MERINO PLUS COLOR Lang Yarns (95 g - kol 111), rozmiar L.





3 wersja: włóczka LIMA Drops (75 g - kol. 9020), rozmiar S.





4. wersja: włóczka OMBRE Nako (70 g - kol. 20385).

To jest przykład na to, że włóczka o innym składzie może dać inną próbkę (tu jest 75% akrylu i 25% wełny). W motku mamy więcej metrów włóczki niż ma Merino Plus Color (co sugeruje, że włóczka jest cieńsza, a nie jest), użyłam też tego samego rozmiaru drutów, a mimo to 10 cm próbka miała 14 oczek zamiast 16. W związku z tym chcąc uzyskać rozmiar czapki S, musiałam dziergać wersję dla dziecka w wieku 1-3 lata :) I tak właśnie można sobie dostosowywać opis do własnych potrzeb.




5. wersja: włóczka BIG MERINO Drops (100 g - kol. 17), rozmiar M.

Udało mi się tutaj uzyskać dokładnie taką próbkę jak we wzorze, ale że ta włóczka jest grubsza od sugerowanej we wzorze, to zużycie było większe. Na długość czapka jest trochę krótsza od prototypu.




Opis wykonania czapki jest już dostępny na Ravelry (klik) i do piątku 28 lutego br. do północy polskiego czasu będzie tańszy o 20%. Nie potrzeba kodu, rabat naliczy się w koszyku. Koniecznie pooglądajcie też wersje testowe (klik). Nie spodziewałam się, że aż tyle ich będzie. Bardzo Wam za to moje drogie Testerki dziękuję!

Wzór dostępny jest w języku angielskim oraz polskim (z oznaczeniami dziewiarskimi angielskimi).







wtorek, 18 lutego 2020

A może by wreszcie...

... zasłonić ten schowek na odkurzacz - pomyślałam kilka dni temu.

Schowek znajduje się w korytarzu tuż przy wejściu do kuchni. Ilekroć tamtędy przechodzę, to mnie ten widok denerwuje. Wiecie jak to jest ze schowkami... Trzeba tam zmieścić dużo przydatnych i niestety niezbyt ładnych rzeczy typu: odkurzacz, akcesoria do niego, zmiotkę, szufelkę itp.



Po co się denerwować. O wiele lepiej jest myśleć: "jakie to ładne". Wyciągnęłam więc z zapasów włóczki skarpetkowe, połączyłam je z cieniowanym akrylem, kupionym kiedyś okazyjnie i wydziergałam zasłonkę.


Wybaczcie słabą jakość zdjęć. Dzień jest ponury, pomieszczenie dość ciemne, a ja nie chcę zwlekać. Na dzień dzisiejszy tak to wygląda. Myślę, że jest lepiej niż było :)


Włóczki nieznane, szydełko 4,5 mm

sobota, 1 lutego 2020

Tydzień temu...

... postanowiłam zrobić porządki w moich zapasach włóczkowych. Polegało to na przeglądaniu zawartości pudeł, segregowaniu włóczek i klasyfikacji UFOków. Tak, tak, ja też mam UFOki. Kilka z nich nadal czeka na podjęcie decyzji czy ruszyć naprzód, czy też raczej spruć. 

Wśród UFOków leżał otulacz, który wydziergałam prawie 15 lat temu. To były moje początki. Znałam już wtedy podstawy, ale moja wiedza opierała się głównie na gazetkach dziewiarskich typu: Sandra, Sabrina itp. Nie miałam wtedy jeszcze pojęcia, że można coś zszywać w niewidoczny sposób, że można dobierać oczka z brzegów tak, by łączenie było ładne. Dziergałam intuicyjnie i z włóczek, które były "pod ręką". Otulacz ten całkiem ładnie mi wyszedł, ale o ile pamiętam, miałam go na sobie może raz. W sumie to nie wiem dlaczego. Głównie chyba przez skład włóczki i jej kolor, taki  żółtawo-zielonkawy odcień ecru. Chęć dziergania wygrała wtedy z rozsądkiem :)

Minęło 15 lat, a ja popatrzyłam na pierwotną wersję otulacza i szybko podjęłam decyzję, że zrobię taki sam jeszcze raz, ale tym razem w innym odcieniu i umiejętniej. Naniosłam też kilka zmian w układzie ściegów.



Otulacz ma w obwodzie 92 cm. Główna, poprzeczna część ma 24 cm szerokości. Z brzegu dobrałam oczka na kołnierz, który ma 14 cm szerokości, co razem daje 38 cm. Oczka początkowe nabrałam prowizorycznie i potem połączyłam je z końcowymi oczkami szwem dziewiarskim t.zw. graftingiem. Wprawne oko dostrzeże łączenie, ale nie rzuca się ono w oczy tak wyraźnie jak zwykły szew, co pokażę na późniejszych zdjęciach.


Otulacz głównie ma ocieplać ramiona, niczym mini poncho, ale można go też nosić jak bardzo luźny komin.



Zobaczcie jak prezentują się obok siebie. Na poniższym zdjęciu widać naniesione zmiany w ściegach. Na kolejnym zdjęciu widać też różnice w łączeniach.



A tutaj pokazuję lewą stronę. W nowej wersji dobieranie oczek z brzegu dało łańcuszek w miejscu dobierania. W pierwotnej wersji, o ile dobrze pamiętam, kołnierz dziergałam osobno, a potem łączyłam z resztą "na okrętkę". Widać też lewą stronę zszycia. Grafting wymaga cierpliwości i wprawy, ale za to daje bardzo ładny efekt. Nie wyobrażam sobie nawet, że kiedykolwiek miałabym wrócić do sposobu zszywania, który jest widoczny w 1 wersji :)



Włóczka LIMA Drops (przerabiana podwójnie - 300 g), 
druty - nie wiem jak to możliwe, ale nie zapisałam i nie pamiętam