... ta myśl nawiedza mnie dość często w kwestii wystroju wnętrz. Niecałe 1,5 roku temu pokazywałam narzutę, wydzierganą na fotel w nowo wyremontowanym pokoju (pisałam o tym
TUTAJ). Od tamtej pory trochę się zmieniło. Zmieniłam firankę na krótszą (zaokrągloną), a bordowe zasłony zamieniłam na beżowe. Pasiaste okrycie fotela oczywiście pasuje do tego wystroju, ale że ciągnie mnie do zmian, to postanowiłam sobie zrobić także nową narzutę.
Plan był w głowie od dawna, ale wyszło i tak spontanicznie. Zależało mi na grubej dzianinie, więc dziergałam z trzech nitek na średnio grubych drutach. W dzianinie nie ma ani jednego szwu. Część wewnętrzną (kwadratową) dziergałam w rzędach "na dwa kolory", a po jej zakończeniu dobrałam oczka z brzegów, by utworzyć część zewnętrzną - ramę.
Włóczka na ten projekt czekała od dawna. Były to zapasy z prenumeraty "Robię na drutach", którą kiedyś zaczęłam kolekcjonować, a potem szkoda mi było ją przerwać. Do każdego numeru był dołączony motek włóczki i opis wykonania jednego z kwadratowych elementów, z których na koniec prenumeraty miał powstać pled. Nie trafił on w mój gust, więc go nie robiłam, ale w poszczególnych numerach gazety było sporo fajnych projektów. Kolekcja stoi na półce, natomiast włóczki, które do tej pory grzecznie leżały w pudle, postanowiłam w końcu wykorzystać (a przynajmniej połowę z nich, jak się na koniec okazało).
Narzuta ma 56 cm szerokości, 175 cm długości, waży ok. 1,5 kg.
Włóczka 100% akrylu,
druty 6 mm