... marzył mi się od dawna. Nabyłam włóczkę pół roku temu, ale nie miałam odwagi go zrobić, ponieważ nie byłam pewna czy będę się dobrze czuć w takim swetrze. Wraz z nadejściem jesieni zaczęłam jednak zauważać wokół siebie coraz więcej osób w pasiastych swetrach i to mnie zainspirowało do wykonania własnej wersji.
Początkowo nie byłam pewna jakiej szerokości pasy zastosować. Po wykonaniu próbki i rozliczeniu oczek postanowiłam, że najlepszy efekt dadzą pasy o szerokości 10 rzędów/okrążeń.
Jeśli chodzi o szczegóły techniczne, to sweter był dziergany bezszwowo od góry z ramionami typu "pagon". Oczka na rękawy były dobierane z brzegów tułowia i przerabiane w okrążeniach. Rękawy zwężają się przy mankietach, podobnie jak dół tułowia nad ściągaczem. Sweter jest ciepły, miękki i puszysty. Myślę, że będzie chętnie noszony.
Granatowe włóczki lubią puszczać farbę, dlatego na jasne pasy specjalnie wybrałam nakrapianą włóczkę, która mogłaby sprytnie ukryć niechciane plamy koloru. I rzeczywiście przy namoczeniu woda nabrała granatowego koloru, ale przezornie moczyłam sweter w letniej wodzie i tylko chwileczkę, po czym zaraz rozłożyłam go do wyschnięcia. Trudno stwierdzić czy doszło do zafarbowania (myślę, że nie), ponieważ kolory wyglądają tak samo jak przed namaczaniem.



