... tym razem objawiła się pod postacią niemowlęcych skarpeteczek, które wykonałam dla najmłodszej członkini naszej rodziny - 3 miesięcznej Mai.
Myślałby kto, że łatwo jest wykonać takie skarpetki. No i teoretycznie nie ma w tym nic trudnego, ale okazuje się, że gdy się nie ma niemowlęcia pod ręką, to cała sprawa się komplikuje. I owszem, w sieci można znaleźć podpowiedzi na temat długości stopy, jaką niemowlę powinno mieć w danym miesiącu życia, ale za to nie mogłam znaleźć informacji o jej obwodzie.
Nie poddawałam się i szukałam dalej. Weszłam na stronę Drops i znalazłam model, który pasował do mojej wizji. Przeliczyłam podaną tam liczbę oczek na wymiary i wyszło mi, że takowa skarpetka musi mieć bardzo dużo w obwodzie. Wzbudziło to moje podejrzenia, ale co ja tam wiem o niemowlęcych stopach... Zaufałam ekspertom i jako, że taka jedenastocentymetrowa skarpetunia nieduża jest, to postanowiłam wykonać jedną i zobaczyć jaki będzie efekt.
Hm... Wyszło to jakoś podejrzanie, niepokojąco szeroko. Nie dawało mi to spokoju. Trudno mi było uwierzyć, że takie proporcje mają sens. Być może niemowlęce stópki różnią się tak bardzo między sobą, że takie szerokie skarpetki są najbardziej uniwersalne? W tym momencie utknęłam. Nie wiedziałam co dalej robić i wtedy mama dziewczynki udostępniła na FB zdjęcie w córcią, na którym dostrzegłam jakie ona ma malutkie i szczuplutkie stópki. Nie było opcji, żeby wydziergać drugiego kulfona. Zaczęłam dziergać jeszcze raz.
Podjęłam decyzję o wydzierganiu skarpetek o węższych proporcjach. Plan obejmował trzy pary, każda w innym kolorze i ze zdobieniami w postaci kokardek.
Są śliczne i takie "słodkie". Na pewno będą idealne dla małej dziewczynki.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńUrocze są te skarpetunie! Myślałby kto, że to takie łatwe - no właśnie, jak nie masz możliwości zmierzenia to nie jest takie proste. Ja dziergając dla moich wnuków, których widuję często, znam rozmiary i tak w trakcie dziergania dzwonię do synowej by zmierzyła jakiś obwód czy długość, bo miewam wątpliwości czy to będzie dobra wielkość, zwłaszcza że prawie wszystkie ubranka dla nich robię na oko.
OdpowiedzUsuńA jeszcze dzieci tak szybko rosną... Z jednej strony to dobrze, ponieważ gdy zdarzy się wydziergać coś większego, to ta rzecz się nie zmarnuje, będzie dobra w przyszłości. Z drugiej jednak strony szybko może się stać za mała :) No cóż... Takie życie.
UsuńSłodkie są te skarpetunie. Podziwiam umiejętność projektowania i przeliczania centymeyrów na oczka i rzędy😉
OdpowiedzUsuńWszystkiego ponoć można się nauczyć :)
UsuńŚliczny zestawik! I kto by pomyślał, że takie małe coś, a tyle "zachodu" - rozmiary, wymiary, bo jak tu bez pobrania miary? Macierzyńskie doświadczenie podpowiada, żeby nie martwić się jak ciut za duże, bo można naciągać na śpiochy czy spodenki ;) Pozdrawiam serdecznie :)))
OdpowiedzUsuńRacja, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń