... myślałam, że to się nie uda. No bo co to w ogóle jest za pomysł z lekcjami online? Nic nie zastąpi żywego kontaktu z uczniem, szczególnie w przypadku gry na instrumencie. Nie podejdziesz, nie poprawisz łokcia, kciuka, nadgarstka, postawy, nie zagrasz razem z uczniem...
A jednak zostaliśmy zmuszeni do takiego trybu prowadzenia lekcji. I nie chodzi o to, że nakazało nam to Ministerstwo czy też dyrektor. To my, nauczyciele z powołania czujemy odpowiedzialność za uczniów i nie chcemy ich zostawić z zaległościami, więc robimy co możemy, by czuwać nad ich "formą", bo z grą na instrumencie jest trochę tak jak ze sportem: nie trenujesz, to się nie rozwijasz.
Na początku zadawałam ćwiczenia, a po jakimś czasie otrzymywałam filmik z prezentacją, którą mogłam przeanalizować i wydać dalsze wskazówki. Gdy jednak okazało się, że czas "izolacji" przedłuży się tak naprawdę nie wiadomo do kiedy, to postanowiłam wdrożyć lekcje online. Szczególnie w przypadku dzieci jest to lepsza forma, bo one są mniej samodzielne i potrzebują "prowadzenia za rękę" tu i teraz.
Nie mam super sprzętu, używam messengera w telefonie, zamiennie z tabletem, (bo przegrzewają się i muszę je podładowywać). Na laptopie otwieram nuty w formie elektronicznej, jeśli nie mam wydrukowanych. I tak dobrze, że mam warunki, by móc to wszystko rozłożyć.
Tak od kilku dni wygląda stanowisko pracy nauczyciela gry na altówce w czasie epidemii:
Jak widać, pudła z dziergawkami i włóczkami też pełnią ważną rolę w całym procesie edukacyjnym :)
Komórkę zwykle opieram o laptop, ale jak widać na powyższych zdjęciach, za nim stoi konstrukcja pod tableta, bo on ma inne skalowanie w aparacie i musi być inaczej ustawiony.
Myślałam, że to się nie uda, ale się udaje. Nie na 100%, bo to jest niemożliwe do zrealizowania, ale na ten moment wystarczające.
Trzymajcie się zdrowo! Wracam do lekcji.
Przybij piątkę, rozumiem Ciebie z półsłowa. U nas wszystko zaczęło się tylko od poniedziałaku, i pierwszą wideokonferencję miałam wczoraj, i ogłosiłam, że zwracają się tylko ci, kto ma jakieś pytania. Chodziłam potem nadęta jak paw, bo po pierwsze wszystko się udało z podłączeniem i nawiązaniem kontaktu ( a tej strony technicznej dotad nie znałam),a po drugie nigdy jeszcze uczniowie tak szczerze i serdecznie nie dziękowali mi za udzielenie pomocy. Zrozumiałam ,że przyszli do wniosku ile w ich dotychczasowym życiu znaczył nauczyciel. Życzę ,Reniu, jak najwięcej satysfakcji z Twoich lekcji . Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńHonorato, już mam satysfakcję, bo widzę jak uczniowie potrzebują tego kontaktu, jak koncentrują się i starają. Mam nawet wrażenie, że bardziej niż w normalnych warunkach. Pozdrawiam :)
UsuńPrzesyłam dalej :)
OdpowiedzUsuńOK
UsuńDzielna kobieto, nasz Michałek też ma lekcje oboju online. Wiem ile to kosztuje nauczycieli, uczniów i rodziców. Trudny czas ale jakoś wszyscy wspólnie damy radę to przetrwać.
OdpowiedzUsuńPrzetrwajmy, a przynajmniej się starajmy :)
UsuńU nas lekcje "z drugiej strony"- Pianino x3, wiolonczela, skrzypce i gitara. Muzycznie się izolujemy.
OdpowiedzUsuńZdrówka i wytrwałości!
No to łatwo Wam nie jest. Gdzieś te dźwięki muszą wybrzmieć. Wam również życzę zdrówka i wytrwałości!
UsuńPotrzeba matką wynalazków :-) Intryguje mnie zawartość pudeł.
OdpowiedzUsuńMnie też, nieustannie :D
UsuńŚwietne studio, pomysłowe rozwiązania. Kreatywność jak widać nie tylko robótek dotyczy :) Życzę cierpliwości, zdrowia, no i jak wszystkim - rychłego powrotu do normalności.
OdpowiedzUsuńDołączam do zaintrygowania zawartością pudeł (jakbym swoich 6 kontenerów nie miała ;)) Zgodnie z postanowieniem stopniowo zmieniam je w konkretne użytkowe części garderoby, ale zdecydowanie za wolno ubywa.
Wierz mi Elu, pudła pokazane na zdjęciu stanowią tylko część zapasów (nie powiem ile ich stoi w innym pokoju). Powoli bo powoli, ale ubywają. Trzymam się dzielnie w embargo zakupowym.
UsuńWniosła Pani trochę optymizmu. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńCieszę się, pozdrawiam :)
Usuń