... są kopią czarnych Fal.
Historia ich powstania jest taka, że jedna z moich koleżanek poprosiła, żebym zrobiła dla niej jakąś zwiewną chustę w szarościach, pasujących do jednej z posiadanych czapek. Czapka ta została zrobiona ściegiem falistym z cieniowanej i połyskującej włóczki. Uznałam więc, że ścieg ten musi się znaleźć także w bordiurze chusty.
Historia ich powstania jest taka, że jedna z moich koleżanek poprosiła, żebym zrobiła dla niej jakąś zwiewną chustę w szarościach, pasujących do jednej z posiadanych czapek. Czapka ta została zrobiona ściegiem falistym z cieniowanej i połyskującej włóczki. Uznałam więc, że ścieg ten musi się znaleźć także w bordiurze chusty.
Akurat miałam w zapasach włóczkowych jeden kolorystycznie pasujący motek, ale obawiałam się, że to za mało (niestety nie ma już możliwości dokupienia większej ilości tej włóczki). Wprawdzie chusta rozmiarowo nie musiała być okazała, ale nie lubię ryzykownego dziergania, któremu towarzyszy myśl: "skończy się, czy wystarczy...?", bo to zawsze się potem kończy bolesnym pruciem (kto pruł moher, ten wie co mam na myśli). Najbezpieczniejszym wyjściem było wykonać prototyp i na jego podstawie oszacować ilość włóczki oraz opracować wzór.
Wydobyłam z zapasów jeden z czarnych motków takiej samej włóczki, co wybrana wcześniej szara i zrobiłam wersję, którą pokazałam w poprzednim poście (taka elegancka narzutka zawsze się może przydać). Wystarczył na nią jeden cały motek i dosłownie kawalątek drugiego. Dzięki temu wiedziałam jak zrobić tę właściwą wersję i nie stresować się małą ilością włóczki.
Włóczka bez nazwy
(skład: 90% akrylu i 10% angory),
druty 5 mm
Oj, a ja jestem po prostu zakochana w tych Twoich chustach:) Są tak zwiewne i mega kobiece:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dagmara
http://wloczkowefikumiku.blogspot.com/
Piękne te szare fale...
OdpowiedzUsuńśliczne wyglądają fale i w szarej i w czarnej.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Zachwycające te fale. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJakim cudem tyle dziergasz??? Chusty wbrew pozorom dzierga się długo :). Ja dziergam nurmilintu i końca nie widać! A Twoje są takie cieniutkie i zwiewne. Podziwiam i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziergam w prawie każdej wolnej chwili i średnio potrzebuję kilku godzin na zrobienie chusty, choć przy Nurmilintu też miałam wrażenie, że końca nie widać :)
UsuńBardzo lubie chusty, lubię zwiewności - Twoje są bardzi ładne:)
OdpowiedzUsuńI ja się podpisuję pod fankami chust :)
OdpowiedzUsuńŚliczne Twoje szarości.
Pozdrawiam ciepło!