... miała nastąpić bliżej jesieni, ale tak polubiłam dzierganie skarpet, że non stop jakieś są tworzone i postanowiłam już teraz pokazać efekt tych działań.
Tu jeszcze wyjaśnię, że jestem typem dziewiarki, która zwykle dzierga kilka rzeczy na raz. Obecnie mam rozpoczęty jesienny sweter z kilku motków trzymanych jednocześnie (robótka absolutnie nie wyjściowa - dziergam ją tylko w domu przy audiobookach), rozpoczęty kardigan z bawełny (porzucony na chwilę z powodu braku pomysłu na kształt tułowia), ukończoną i jeszcze nie pokazaną kolejną wersję testowego sweterka, no i właśnie skarpetki, które są robótką wyjściową.
Mała forma daje szybki efekt końcowy, a mój plan nadania tematu każdej części skarpetkozy pomaga uniknąć syndromu "jednej skarpetki". No bo pokusa porzucenia pierwszej skarpetki zaraz po jej ukończeniu i rozpoczęcie kolejnej w innej wersji kolorystycznej zawsze jest silna. Nie poddaję się jej jednak, gdyż pragnienie skompletowania całej pary jest we mnie na szczęście silniejsze.
No dobrze, to teraz do rzeczy.
Temat tej części to: "Palce, pięta i ściągacz - jeden kolor, a śródstopie i cholewka - drugi kolor i to w dodatku melanż".
Wszystkie pary wykonałam metodą od palców, z klinem na śródstopiu oraz piętą bumerang ze ściągaczowym wykończeniem. Użyłam drutów 2,25 mm i włóczek z zapasów.
Para nr 1 - Pomarańcz to włóczka o grubości skarpetkowej, ale kompletnie nieznanym składzie ze starych zapasów po babci. Melanż to typowa skarpetkowa włóczka nieznanego producenta.
Para nr 3 - zarówno gładki kolor, jak i melanż to włóczki skarpetkowe nieznanego producenta.
Włóczki pochodziły od różnych producentów i choć miały identyczny skład, to nieznacznie różniły się od siebie grubością, przez co ostatnia para jest ciut większa od pozostałych dwóch. Nie widać tego na zdjęciach i jest to tylko odczuwalne na stopach.
To co wystaje ze skarpetek to nie jakieś tam kartoniki, tylko blokery, które wycięłam z podkładek pod talerze pod wpływem inspiracji, znalezionej na blogu Honoraty. Być może za jakiś czas kupię sobie inne, profesjonalne blokery (te, które mi się podobają niestety są bardzo drogie), ale póki co, te dobrze pełnią swoją funkcję. Szczerze polecam!
Jak wyciąć odpowiedni kształt? Ja akurat odrysowałam go ze sklejkowych blokerów, które mam w domu, ale w sieci można znaleźć tabelki z wymiarami, a nawet gotowe szablony.
Na koniec wrzucam spis pozostałych części skarpetkozy:
Skarpetkoza - cz. 1: Skarpetki z Delight Drops
Skarpetkoza - cz. 2: Skarpetki melanżowe
Kolejna część już niebawem :)
Podobnie jak Ty lubię mieć kilka rzeczy na drutach. I doskonale znam ten typ satysfakcji jaki daje dzierganie skarpetek. Piękne są te anonimowe włóczki, pięknie zestawione kolory, moje serce skradły pomarańczowe. Pozdrawiam serdecznie:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Pozdrawiam :)
UsuńReniu - bardzo mnie pocieszasz tym, że również masz kilka rozpoczętych robótek! Bo ja mam dokładnie tak samo! I nie wynika to z niepokoju, braku cierpliwości by dokończyć to, co rozpoczęte, ale właśnie z przeznaczenia - muszę mieć robótkę podczas oglądania filmów, muszę mieć wyjazdową i muszę mieć taką, która wymaga uwagi. I w zależności od nastroju sięgam po którąś z nich. Skarpetki masz pięęęęęękne! Ślicznie dobrałaś kolory. Przeglądałam ostatnio foldery ze zdjęciami i rok temu robiłam właśnie skarpetki. W tym roku wiesz co robię :) Pozdrawiam Cię serdecznie!
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, że ktoś jeszcze podchodzi do dziergania podobnie jak ja. Dziękuję za miłe słowa. Pozdrawiam :)
UsuńMoje faworyty to nr 2, te "arbuziki'. Widzę, że wpadłaś w ten nałóg, i wiedz, że na to nie ma szczepionki. Z niecierpliwością i z zazdrością czekam na wyniki testu. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTaki nałóg jest niegroźny na szczęście :) Kolejne pomysły snują się po głowie i powoli ustępują miejsca pomysłom na mitenki. Zobaczymy co z tego wyniknie. A swetry testowe cały czas się tworzą i niedługo będzie można ujrzeć efekt końcowy.
Usuń"Arbuziki" są naj, naj. ;) Ja nie potrafię mieć rozpoczętych kilku robótek. Zdarzyło mi się raz, może dwa i nie powiem co mnie trafiało. ;) Muszę skończyć jedną, aby zacząć kolejną. Ech... Taki mój urok... Pozdrawiam K
OdpowiedzUsuńI dobrze, że jesteśmy różne i różnimy się też w podejściu do dziergania. Najważniejsze by czerpać przyjemność z tego co się robi, a nie frustrować. Pozdrawiam :)
UsuńBlogger zjadł mi mój wcześnieszy komentarz🤬
OdpowiedzUsuńNapiszę więc jeszcze raz, iż mimo, że wszystkie prezentowane tu pary są piękne, a te szmaragdowo-melanżowe to już najpiękniejsze, to jednak mam nadzieję, że skarpetkoza nie spowoduje, iż przestaniesz dziergać cudowne mozaikowe chusty, szale i czapki oraz stylowe swetry i kardigany.
O nie nie, nie przestanę. Cały czas coś się dzierga w tle. Po prostu teraz nastąpiła potrzeba posiadania większej liczby skarpet w szafie.
UsuńBardzo mi się podoba ten temat rozwiązań kolorystycznych. Kolekcję masz już sporą - chyba nie zabraknie Ci skarpet przez kilka lat? Pozdrawiam i szczęśliwych ukończeń pozostałych projektów życzę :)))
OdpowiedzUsuńKolekcja spora, ale jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa w tym zakresie ;)
UsuńBoże, jakie cuda!Czy ktoś zrobiłby na zamówienie?Nie wiem gdzie szukać kontaktu do takich artystek.Ja sama mam niesprawną lewą dłoń i blade pojęcie o dzierganiu.Pozdrawiam wszystkie Panie dziewiarki
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa! Proszę pytać autorek innych blogów, może któraś z nich dzierga na zamówienie.
Usuń