... sobie sweter.
Proces twórczy trwał krótko, bo zaledwie kilka dni.
Miałam silną motywację z powodu ostrej i śnieżnej zimy, która przyszła do nas w lutym. Wraz z ochłodzeniem wyciągnęłam z szafy kilka grubych swetrów, a wśród nich był TEN - klik, wydziergany dokładnie trzy lata temu. Na obecne mrozy okazał się idealny, więc pod wpływem impulsu postanowiłam wydziergać sobie podobny. Włóczkę w identycznej grubości miałam w zapasach. Wystarczyło odszukać notatki z powstawania szarej wersji i przystąpić do działania.
Sweter, a właściwie kardigan, dziergany był od góry od razu z plisą guzikową. Dekolt został ukształtowany rzędami skróconymi, a karczek raglanem. Metoda dodawania oczek raglanowych to "trzy oczka z dwóch", dzięki czemu uzyskałam ozdobny, udawany szew. Po bokach postanowiłam kontynuować tę linię, ale w postaci "trzech oczek z trzech" co 4 rzędy. Dało to efekt udawanego warkoczyka. Całości dopełniają zdobne guziki.
Z tyłu kardigan jest gładki. Na plecach można dostrzec zaszewki, które zawsze stosuję w dopasowanych dzianinach.
No i cóż. Temperatura się podnosi, śniegi topnieją, a w powietrzu czuć nadchodzącą wiosnę. Wygląda na to, że w tym sezonie nie ponoszę tego swetra zbyt długo. Postanowiłam jednak się tym nie przejmować. Przecież mroźna zima kiedyś wróci.