... dziergał się bardzo szybko. Część od kołnierza do pachy powstała w pociągu podczas 11 - godzinnej podróży z Przemyśla do Zielonej Góry, w pobliżu której mieszka moja siostra Agnieszka. Resztę dodziergałam już u niej w ciągu kolejnych 3 dni. Warunki były sprzyjające, ponieważ deszczowa pogoda nie pozwalała na bardziej przyrodniczo - aktywne spędzanie czasu.
Bardzo lubię dziergać sprawdzone projekty, co może być monotonne, ale wciąż zmieniające się kolory nie pozwalały się nudzić. Powstały sweter jest nieco zmienioną wersją poprzedniego (zobacz TUTAJ). Użyłam tej samej włóczki, a w części kołnierzowej wykorzystałam nawet podobne kolory. Jedynie pod biustem i na dole wtrąciłam pojedyncze rządki oczek lewych, by nie było całkiem tak samo.
I tak jak poprzednio nie mogło zabraknąć sesji leśnej. Tym razem do zdjęć podchodziłyśmy z siostrą dwa razy. Dwie scenerie o różnych porach dnia dały odmienne efekty.
I tak jak poprzednio nie mogło zabraknąć sesji leśnej. Tym razem do zdjęć podchodziłyśmy z siostrą dwa razy. Dwie scenerie o różnych porach dnia dały odmienne efekty.
To jest moja ulubiona wersja kolorystyczna. Na początku miałam trudności z dobraniem kolorów i na pewno nie spodziewałam się takiego efektu. Zachwyca mnie też włóczka. Nie dość, że w 100% składa się z naturalnego włókna, to jeszcze ma tak obszerną gamę kolorystyczną, że każdy może skomponować z niej coś dla siebie.
Jeśli chodzi o sposób noszenia swetra to najbardziej podoba mi się wersja rozpięta. Jest to typowe ciepłe, jesienno - zimowe okrycie, ale z doświadczenia już wiem, że pasek będzie służyć głównie do zebrania połów swetra pod kurtkę lub płaszcz.