Strony

środa, 27 lipca 2016

Melanżowo - pasiasty drugi...

... dziergał się bardzo szybko. Część od kołnierza do pachy powstała w pociągu podczas 11 - godzinnej podróży z Przemyśla do Zielonej Góry, w pobliżu której mieszka moja siostra Agnieszka. Resztę dodziergałam już u niej w ciągu kolejnych 3 dni. Warunki były sprzyjające, ponieważ deszczowa pogoda nie pozwalała na bardziej przyrodniczo - aktywne spędzanie czasu.

Bardzo lubię dziergać sprawdzone projekty, co może być monotonne, ale wciąż zmieniające się kolory nie pozwalały się nudzić. Powstały sweter jest nieco zmienioną wersją poprzedniego (zobacz TUTAJ). Użyłam tej samej włóczki, a w części kołnierzowej wykorzystałam nawet podobne kolory. Jedynie pod biustem i na dole wtrąciłam pojedyncze rządki oczek lewych, by nie było całkiem tak samo.





I tak jak poprzednio nie mogło zabraknąć sesji leśnej. Tym razem do zdjęć podchodziłyśmy z siostrą dwa razy. Dwie scenerie o różnych porach dnia dały odmienne efekty.









To jest moja ulubiona wersja kolorystyczna. Na początku miałam trudności z dobraniem kolorów i na pewno nie spodziewałam się takiego efektu. Zachwyca mnie też włóczka. Nie dość, że w 100% składa się z naturalnego włókna, to jeszcze ma tak obszerną gamę kolorystyczną, że każdy może skomponować z niej coś dla siebie.








Jeśli chodzi o sposób noszenia swetra to najbardziej podoba mi się wersja rozpięta. Jest to typowe ciepłe, jesienno - zimowe okrycie, ale z doświadczenia już wiem, że pasek będzie służyć głównie do zebrania połów swetra pod kurtkę lub płaszcz.




Włóczka ALPACA Drops (przerabiana podwójnie), kolory od góry:
6834 (plisa i pasek), 5575, 6790, 6347, 9021, 501, 7120, 2917, 2918, 2919, 7240,
druty 5 mm



poniedziałek, 25 lipca 2016

Melanżowo - pasiasty...

... sweter z alpaki dziergał się dość długo. Zaczęłam go prawie dwa miesiące temu, ale po zrobieniu zaledwie połowy odłożyłam go "na później" i zajęłam się bardziej letnimi dziergawkami. Skończyłam go tydzień temu podczas pobytu u mojej siostry w Radomii pod Zieloną Górą.




Bardzo podobny sweter (w tonacji brązu, zieleni i pomarańczy) zrobiłam w maju, inspirując się projektami z bloga: swetrydoroty. Moja wersja (zobacz TUTAJ) oparta była na metodzie contiguous, ale raglan jednak jest lepszy, ponieważ w postaci rozpiętej lepiej trzyma się na ramionach.




To teraz zapraszam Was na wariacką sesję w lesie, znajdującym się nieopodal domu mojej siostry. Było wesoło, beztrosko, po prostu wspaniale (Aga, jeszcze raz: dzięki!)









Włóczka ALPACA Drops (przerabiana podwójnie), kolory od góry:
8903 (plisa i pasek), 6790, 6347, 8120, 8105, 4010, 4050, 4434, 6736, 6360, 4305,
druty 5 mm


wtorek, 12 lipca 2016

Ponczo - bluzka 3...

... w bajecznych, egzotycznych kolorach jest udziergiem typowo letnim.


Powstawała ona w trakcie urlopu, a dokładniej rzecz ujmując głównie podczas podróży. Dwa dni jazdy samochodem w jedną stronę to dużo czasu...


Narzutka ma formę opartą na poncho, składającym się z dwóch połączonych ze sobą prostokątów. W podstawowej wersji oba prostokąty są identyczne, ja jednak jednemu z nich nadałam bardziej zaokrąglony kształt przy dekolcie. Dzięki temu zrobiło się coś na kształt podkroju.



Prawdę mówiąc, trochę nie lubię tych fruwających ogonów, dlatego i tym razem dołączyłam guziki. Można je dowolnie zapinać, wykorzystując dziurki ażurowego ściegu.


Mam wątpliwości co do kolorystyki... te kolory nie są dla mnie zbyt twarzowe. Przed wyjazdem na urlop łaknęłam egzotyki, słońca i lazurowej wody, więc wrzuciłam na druty włóczkę, która oddawała tę tęsknotę. Teraz zastanawiam się czy będę tę narzutkę nosić... a może nie powinnam się tym w ogóle przejmować...



Włóczka BELLA BD (kol. 4150 - 3 motki),
 druty 3,5 mm


środa, 6 lipca 2016

Urlop w Bułgarii...

... spędziłam bardzo przyjemnie. Nie robiłam zbyt wielu zdjęć, dlatego też niewiele Wam pokażę. Odcięłam się od internetu. Spędziłam cudowny czas z mężem i przyjaciółmi. Dość aktywnie wypoczywałam. Oprócz plażowania było zwiedzanie i tu sprawdził się wydziergany niedawno Dune hat. Kapelusz nie grzał głowy, chronił twarz przed słońcem i miał jeszcze jedną dużą zaletę - był wystarczająco ciężki, by silny wiatr nie zwiewał go z głowy. Dlatego z ręką na sercu polecam każdej z Was wykonanie sobie podobnej wersji.


Jedną z większych atrakcji był hotelowy basen, do którego mieliśmy dostęp od rana do późnego wieczora. Jak już się miało dość słońca to można było w cieniu parasola poczytać książkę lub podziergać. Tak właśnie powstawała nowa ponczo - bluzka, którą niebawem pokażę ukończoną. A tymczasem lecę odpoczywać po podróży.