... zwykle nachodzi mnie chęć na drobne zmiany w otaczającej mnie przestrzeni.
Mieszkamy z mężem w moim rodzinnym domu, który ma 42 lata i wymaga generalnego remontu, ale nie jesteśmy jeszcze w stanie go przeprowadzić, więc w miarę możliwości co jakiś czas odświeżamy kolejne pomieszczenia, żeby żyło się nam w nich przyjemniej i wygodniej.
Po ostatniej renowacji kuchni zostały stare stołki, które kiedyś mój tato na prośbę mamy pomalował i obił skajką, pozyskaną gdzieś okazyjnie. To były czasy, kiedy niewiele rzeczy było dostępnych w sklepach, a jeśli były, to w ograniczonych kolorystykach. Moja mama bardzo lubiła brązowy kolor, więc jeśli był jakiś wybór podczas zakupów, to brąz zawsze wygrywał. Dlatego też nie ma się co dziwić, że kuchenne stołeczki z lat 80-tych zostały któregoś dnia odświeżone brązową farbą i obite również brązową skajką. Nie lubiłam ich w tej wersji, ale je zaakceptowałam.
Kilka lat temu, gdy jeszcze mama żyła, wymieniliśmy stołki na wygodniejsze krzesła. Nie zostały one jednak wyrzucone, bo po pierwsze mogły się przydać podczas odwiedzin gości, a po drugie moi rodzice nigdy nie wyrzucali przedmiotów, które nie były połamane lub można by je było zrecyklingować. Stały więc porzucone w różnych kątach domu, aż tydzień temu pod wpływem sierpniowej potrzeby zmian, postanowiłam poobijanym już dość mocno stołkom dać drugie życie.
Przemalowałam drewniane elementy na dwa odcienie szarości farbą, która mi została z renowacji szafek kuchennych i wydziergałam pokrowce. Poniższe zdjęcie pokazuje jeden stołek "przed" i jeden "po".
Nr 1: trzy nitki, druty 5,5 mm, ścieg gładki prawy.
Nr 2: dwie nitki, szydełko 5,5 mm, słupki.
Nr 3: dwie nitki, szydełko 5,5 mm, półsłupki z nawinięciem wbijane w tylną nitkę.
Nr 4: dwie nitki, szydełko 5,5 mm, półsłupki z nawinięciem.
Nr 5: cztery nitki, druty 8 mm, ścieg gładki prawy.
Nr 6: cztery nitki, druty 8 mm, ścieg - kilka okrążeń oczek prawych i jedno okrążenie oczek lewych.
Przy okazji renowacji stołków przeorganizowałam korytarz i zakątek, który pełni u nas rolę szatni, a stołeczki stoją pod dwiema ścianami udając ławeczki, na których można coś tymczasowo postawić lub usiąść, by ubrać buty. Ta przestrzeń nie wygląda jeszcze tak jakbym chciała, bo naprawdę wymaga generalnego remontu, ale z tymi stołeczkami stała się ładniejsza. Poniżej fragment korytarza przy drzwiach wejściowych z lewej strony.
I jeszcze zdjęcie od strony wnęki, w której stoją buty i wiszą kurtki. Szatnia nie jest jeszcze skończona, więc pokażę Wam tylko fragment ściany, przy której stoją główni bohaterowie.
Musisz ten pomysł zapatentować. Tak sobie myślę, a czego jeszcze Renia nie udziergała? Jesteś kopalnią kreatywnych pomysłów, które są nie tylko atrakcyjne, ale i praktyczne. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńA wiesz Honorato, że jest kilka form, których jeszcze nie wydziergałam? Może coś jeszcze wymyślę. Dziękuję i pozdrawiam :)
UsuńMyślę, że to nie zobojętnienie. To sentyment.
OdpowiedzUsuńTak, to jest sentyment, ale i też przyzwyczajenie.
UsuńMoim zdaniem renowacja starych taboretów wyszła rewelacyjnie. Tak sobie myślę: mam dwa wysłużone hokery z Ikei, które proszą się już o odświeżenie, może by tak też wyszydełkować im "ubranka"?
OdpowiedzUsuńZwróciłam też uwagę na namiastkę lasu na ścianie - ekstra!
Dziękuję :) Ta namiastka lasu też ma ok. 40 lat i wiąże się z nią sentymentalna historia. Tak w skrócie, mój tato będąc w delegacji zauważył taką dekorację na jednej ze ścian w warszawskiej restauracji. Po powrocie do domu postanowił zrobić coś podobnego na klatce schodowej. Trzy lata temu odświeżyłam to, szlifując i lakierując na nowo drewniane kółka i przemalowując ich tło.
UsuńMoja starsza córka też ma u siebie w domu taką dekorację, własnoręcznie zrobioną. Z tą różnicą, że krążki są ciasno upchane. Przez pierwsze pół roku ściana do niej gadała, bo drewno schło i pękało:-) Potem je polakierowała i teraz ma już cicho:-)
UsuńBardzo rozświetlająca zmiana. Te pokrowce są atrakcyjne i jak tak na nie patrzę, to myślę sobie, że każdy nowy gość w Twoim domu będzie wiedział, że tu oto mieszka dziewiarka :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Anonimową 72, że tu chodzi o sentyment. Nie widzi się brzydoty i nie czuje niewygody (które z resztą są kwestią gustu, bo ten brąz akurat był też ładny), kiedy w sercu główną rolę grają emocje i uczucia. Natomiast na pewno przyjemniej będzie usiąść na dzierganym pokrowcu, niż na klejącym się do ciała skaju (to też kwestia gustu, ja skaju nie lubię).
A na koniec zacytuję fragment z wiersza Brzechwy o kaczuszkach grzecznych, że aż miło: "sześć nas było, a jest osiem! Kto nas wreszcie zliczy?" To w nawiązaniu do liczby taboretów i ich numeracji przy zdjęciach :D
Kto miał zauważyć literówki jak nie Ty Olu? :))) Już poprawiłam.
UsuńSentyment był, ale pomijając kwestię gustu, to stołeczki były przede wszystkim już poobijane i dlatego były brzydkie.
:) daję słowo, że nie szukałam, same mi się te cyferki rzuciły w oczy.
UsuńA ja zupełnie rozumiem jak mogłaś tak długo zwlekać z tymi stołkami ;0) na wszystko jest odpowiedni czas ;0)
OdpowiedzUsuńStołeczki są cudowne :0)
Pokaż całość, jak już skończysz odnawianie "szatni" :0)
Obstawiam wariacje na temat szarości ;0)
Pozdrawiam cieplutko Reniu :0)
Tak jest Moniu. Pozdrawiam :)
UsuńGenialna metamorfoza!!! Te pokrowce proste, a eleganckie i ładnie opisane.
OdpowiedzUsuńI co Wy z tymi meblami Renatki drogie ?! - przed chwilą na blogu "to co lubię..." byłam - tam sypialniane po malowaniu :)
Powodzenia w dalszym przekształcaniu przestrzeni mieszkalnej!
Bardzo dziękuję :)
UsuńMy Renatki chyba już tak mamy.
Świetny pomysł miałaś z tymi pokrowcami, ciekawe czy gumką zamiast wiązania nie byłaby praktyczniejsza 🤔. Można powiedzieć, że jesteś pomysłowy Dobromir 😁
OdpowiedzUsuńZależało mi by wiązaniem zaciągnąć mocno pokrowce na siedziskach i za pomocą gumki nie udałoby się tego osiągnąć, a jeśli nawet, to za jakiś czas gumka by się powyciągała i trzeba by było wymienić ją na inną.
Usuń