... powstawał blisko rok. To była typowo długodystansowa robótka z rodzaju tych, co to im większe tym trudniej manualnie nad nimi zapanować.
Pierwotny pomysł zakładał, że koc w całości będzie oparty na spiralnym wzorze dropsa (kliknij TUTAJ), a ostateczny jego rozmiar miał się wyklarować w trakcie pracy. Początkowo z ciekawością dziergałam rząd za rządkiem, ale w miarę upływu czasu mój zapał ostygł, a uwagę zaczęły skupiać inne projekty. Koc poszedł w odstawkę. Wróciłam do niego po kilku miesiącach, ale prawdę mówiąc coraz dłuższe pasy tylko potęgowały moje znużenie i chęć jak najszybszego zakończenia tego projektu. Dlatego też w pewnym momencie uznałam, że osiągnięta szerokość mi wystarczy i będę zmierzać do finału. Tym bardziej, że coraz większym problemem było zmieszczenie dużej ilości oczek na zbyt krótkiej żyłce. Do spirali w centrum koca dodałam pasy, by osiągnąć odpowiednią długość i tyle.
Docelowo kocyk ma trafić do pokoju, w którym jest delikatny fiolecik na ścianach i nawet storczyki kwitną w jego barwach. Niestety z powodu remontu nie mogę Wam teraz pokazać jak ten zestaw się ze sobą prezentuje, ale kto wie... może kiedyś... Tym bardziej, że aż się prosi, by dorobić poduszki do kompletu. Muszą one jednak jeszcze trochę poczekać, ponieważ powróciła do mnie wena twórcza i już za kilka dni ruszy test nowego mozaikowego szala, o którym więcej napiszę następnym razem.
Koc ma wymiary 107 cm szerokości i 160 cm długości. Waży ok. 1300 g.
Włóczka akrylowa z Kauflandu, przerabiana podwójną nitką,
druty 5 mm
Przepiękny!!!! I jak ładnie wyglądają te kolory! Ja mam to samo na drutach - też robię koc, też z takich pasków, tylko moje układają się chaotycznie. A u Ciebie, Reniu, jest taki porządek w tym "paskowaniu"! Mój powstaje z różnych resztek w kolorach beżowych. Mam nadzieję, że jak go wreszcie skończę, to go pokażę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Asia
Dziękuję Asiu :) Jestem też bardzo ciekawa Twojego koca. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńOch Reniu, teraz to już nigdy nie ośmielę się pokazać swojej dłubaniny "a la pled". Zachwycające- i kolory, i wykonanie. Co raz bardziej cię podziwiam, bo tak różnorodne są twoje prace, ale wszystkie łączy precyzyjne wykonanie i odpowiednie dobrane wzory,kolory... Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję Honorato :) A ja co jakiś czas zastanawiam się, jak Ci idzie dzierganie Twojego koca. Mam nadzieję, że go jednak pokażesz. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńPiękny, i te kolory...Bardzo ładnie "trzyma" kształt, trudno to zrobić w takich wielkoformatowych projektach. Wierzę w znużenie, które dopada człowieka w miarę czasu poświęconego nad taką dużą pracą. Zrobiłam 2 kocyki dla dziecka i strasznie mi się dłużyło pod koniec pracy. Jeden był robiony na drutach nr 10, pod koniec po przerobieniu 60 dkg grubaśnej włóczki bardzo bolały mnie ręce i dlatego pozostał malutkim kocykiem - kołderką do wózka albo do siedzenia na podłodze.
OdpowiedzUsuńDziękuję. To prawda, że im większa robótka, tym cięższa. Zwłaszcza dziergania na "10". Ja kiedyś zrobiłam dużą narzutę na "8" i chociaż nie musiałam jej dźwigać w trakcie pracy, bo zszywałam ją z elementów, to potem był problem z praniem jej w domu.
UsuńBardzo fajny wzór i piękne zestawione kolory. Reniu, podziwiam Twoją wytrwałość bo projekt jest ogromny!
OdpowiedzUsuńA ręce Cię nie bolały?
Dziękuję Bożenko. Ręce mnie nie bolały, bo koc leżał sobie na moich kolanach, a ja dziergałam na drutach z żyłką. Bardziej męczące było przesuwanie "zbitych" oczek na zbyt krótkiej żyłce i obracanie robótki na drugą stronę.
Usuńto dopiero wyzwanie, jestem pełna podziwu, kilka razy myślałam o tak dużym projekcie, ale jakoś chyba brak mi sił :)
OdpowiedzUsuńWyzwanie gabarytowe tylko, bo cała reszta to tylko same prawe :) A najgorsze jest to, że w trakcie pracy człowiek przyrzeka sobie, że już nigdy więcej, a potem kończy, widzi efekt i dostaje sklerozę, obmyślając z czego by tu zrobić następny... he he
Usuńboski
OdpowiedzUsuń