Strony

czwartek, 30 lipca 2015

Tasiemka numer trzy...

... w swej pierwotnej formie miała być swetrem na zapinanie. Prawie wszystko zostało już zaplanowane, próbka zrobiona, guziki kupione, pozostało tylko rozpocząć obliczenia... I wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że tak naprawdę to nie wiem czego chcę. Odłożyłam więc włóczkę na czas szukania inspiracji i zabrałam się za inne projekty.

Inspiracja przyszła kilka dni temu, gdy podczas pobytu u mojej siostry Agnieszki zobaczyłam ponczo, wykonane przez nią z beżowej mieszanki bawełny z akrylem Jeans. Forma, której dotychczas unikałam (nie wiedziałam czy będę się w niej dobrze czuć) okazała się strzałem w dziesiątkę. Wrzuciłam na druty moją tasiemkową, delikatną w dotyku Gammę i zrobiłam moje pierwsze w  życiu ponczo.







To jedna z prostszych form, jakie można zrobić, bo składa się ona z dwóch jednakowych prostokątów, zszytych ze sobą w określony sposób. Ale że ja się ze szwami nie lubię, to moje ponczo ma oczka nabierane z brzegów i jeden jedyny szew dziewiarski, który ma to do siebie, że go nie widać.




Na upartego dałoby się pokombinować i zamotać to w jakąś fikuśną bluzkę albo w coś typu komin - szalik.










Włóczka GAMMA Lang Yarns (5 motków),
druty 4 mm


niedziela, 26 lipca 2015

Liść...

... jest jednym z tych projektów, których niestety tylko fragment można zobaczyć na zdjęciu w gazetce dziewiarskiej, poza tym nie wiadomo nic ani o jego kształcie, ani jak w pełni się wzór układa. Jednak coś się w tym wzorze tak podoba, że pomimo niewiadomego efektu końcowego chce się go wydziergać. I taka właśnie jest historia powstania tej chusty.






Motywem przewodnim są tu liście symetrycznie rozłożone na "siateczce", dodatkowo całość podczas blokowania też nabiera kształtu liścia. Szkoda, że w gazecie (Sabrina 4/2014 - model 21) za bardzo tego nie widać. 










Do wykonania tej chusty użyłam wełny estońskiej. Obawiałam się trochę tych tęczowych kolorów... no wiecie... dziś tęcza nie jest już zwykłą tęczą... szkoda. Nie mniej jednak postanowiłam w końcu zabrać się za leżący już od dłuższego czasu motek. Prawda też jest taka, że z opisu wynika, iż na wykonanie tej chusty potrzeba 150 g włóczki typu Lace i nie miałam nic innego w tej ilości. Ostatecznie nie przerobiłam całego opisu, ponieważ odpowiedni rozmiar uzyskałam na wysokości trzeciego (a nie czwartego) motywu i w sumie zużyłam tylko 60 g włóczki.








Lubię takie barwne narzutki, kolorystyczne pasują one do wielu rzeczy i ożywiają stonowane ubrania.


Włóczka ARTISTIC YARN (estońska) - RAINBOW,
druty 3,5 mm (albo 3 mm, nie jestem pewna)



piątek, 17 lipca 2015

Finał deszczu...

... w postaci komina typu golfisko, był przerywnikiem pomiędzy bawełnianymi i zwiewnymi dziergawkami. Pogoda w ostatnich dniach troszkę się popsuła, więc bez większych boleści mogłam się zabrać za grubszą wełnę :-) 

To już ostatnia z włóczek, przesłanych mi do recenzji przez sklep bafpol. Trochę to trwało zanim wymyśliłam co można by z takiego mięsistego grubaska zrobić, było też trochę prucia. Ostatecznie postało coś typu "2 w 1": komin - tuba i otulacz - mini poncho.






Komin przerabiany był na okrągło, więc nie ma szwu, a zastosowany ścieg to prosta kombinacja oczek prawych i lewych, dzięki czemu otrzymałam efekt dwustronności.






Prototypem tego otulacza jest Golfisko, które wydziergałam półtora roku temu (zobacz TU). Na tamtych zdjęciach widać też kształt otulacza "na płasko".

Zastosowana włóczka to Mallow La Passion, pakowana w 50 g motki. W składzie mamy mieszankę akrylu, poliestru i moheru. Włóczka ta była przędziona w bardzo ciekawy sposób, dający wrażenie napowietrzenia (bardziej opiszę i pokażę to na moim blogu z włóczkami). Ciekawostką są krótkie odcinki turkusu (choć są dostępne też inne wersje kolorystyczne) na szarym tle. Ogólnie włóczka jest miła w dotyku, choć przy bliskim kontakcie ze skórą moher troszkę kłuje, ale z tego co zauważyłam u siebie (dużego wrażliwca na gryzienie włóczek) im zimniej, tym mniejsze kłucie.

I na koniec zdjęcia w porannym słońcu, na których widać trochę bardziej puchatość włóczki.




Włóczka MALLOW La Passion,
druty 8 mm


środa, 15 lipca 2015

Tasiemka numer dwa...

... to drugi wakacyjny sweterek, dziergany w pierwszych dniach lipca głównie na tarasie... Tak naprawdę to od niego zaczęłam wakacyjne dzierganie, ale tuż przed końcem zabrakło mi pomysłu na wykończenie. Odłożyłam więc rozgrzebaną robótkę w celu nabrania dystansu i zabrałam się za Ellę, którą pokazałam w ostatnim poście (TU). Nabieranie dystansu pomogło, bo potem w ciągu godzinki udało mi się dokończyć rozpoczętą robótkę, wraz z pochowaniem nitek i przyszyciem guzików.




Guziki kokosowe kupiłam jeszcze przed rozpoczęciem dziergania, kolorystycznie fajnie się wpasowują w melanż swetra. Pełnią one tutaj funkcję bardziej dekoracyjną niż praktyczną. Musze przyznać, że zastosowany ścieg wydłużonych oczek oraz rzadkie umiejscowienie guzików spowodowały, że poły kardiganu rozjeżdżają się na boki, co mi się nie podoba, ale że reszta jest OK to nie będę pruć!




Sama włóczka nie grzeje, a nawet daje uczucie chłodu, więc zapinanie swetra nie jest konieczne.






Włóczka SCILLA Lane Mondial (4 motki),
druty 4 mm



czwartek, 9 lipca 2015

Dzierganie tarasowe...

... było czynnością, którą delektowałam się nagminnie w ostatnich dniach. Po pracowitym czerwcu zafundowałam sobie kilkudniowy totalny reset, polegający na odpoczynku w okolicznościach tarasowych z widokiem na ogród. Aby odpoczynek w pełni się udał, i żeby się nie męczyć ciepłem wełny w upały, zawczasu zaopatrzyłam się w trzy rodzaje włóczek tasiemkowych z przewagą bawełny. Nastrój wakacyjny pchnął mnie w nietypowe jak na mnie projekty i oto jest... pierwszy.




Już nie pamiętam kiedy ostatnio robiłam sweter bez zapięcia. Jest to fason niezbyt praktyczny dla mnie ze względu na warunki, w których pracuję (zimna klasa) i zawód (gdy czekam na ucznia, to jest mi zimno, gdy gram na altówce to jest mi gorąco, więc swetry muszą być na zapinanie, bo są ciągłym ruchu). Ale teraz są wakacje i wyszłam naprzeciw wewnętrznej potrzebie zmian, czego efektem jest bluzeczka wkładana przez głowę.




Bluzeczkę wykonałam z Elli, która mnie zachwyciła swoją nierównomierną strukturą. Długo zastanawiałam się nad kolorem, aż w końcu pod namową męża poszłam w soczystości i kupiłam róż. Nie jest to taki oczywisty róż, bo trochę w nim łososia i trochę maliny... 




Bluzeczkę dziergałam na okrągło od góry raglanem. Efekt bardzo mi się podoba i coś czuję, że takich fasonów może powstać więcej...


Włóczka ELLA Lang Yarns (dokładnie 3 motki),
druty 4,5 mm


środa, 1 lipca 2015

Ukośnik...

... jest kardiganem, który wydziergałam dla siebie samej z bawełnianej włóczki parę dni temu. W połowie maja (TUTAJ) wspominałam, że dzierganie w ostatnich miesiącach było dla mnie terapią w trudnym czasie przygotowań do uzyskania kolejnego stopnia awansu zawodowego i dziś z radością mogę ogłosić, że dokładnie tydzień temu zostałam nauczycielem dyplomowanym. Wraz z zakończeniem etapu przygotowań, zakończyłam również ostatnie oczka tego sweterka.




Kardigan skonstruowany jest na podstawie raglanu, ale w trochę inny, nietypowy sposób. Oczywiście nie da się tu uniknąć skojarzenia ze sweterkiem Cocachin Asji i rzeczywiście jej projekt był jednym z kilku, które znalazłam w sieci, i które zainspirowały mnie do wydziergania czegoś podobnego. 




Ja jednak lubię dziergać po swojemu, t.zn. idealnie na swoją figurę, więc postanowiłam podpatrzone na zdjęciach rozwiązania opracować na swój sposób. W dodatku moja wersja musiała być oczywiście na guziczki, więc wszystko przemyślałam i zaprojektowałam tak, by wyszło jak wyszło :)








Włóczka JEANS Yarn Art, 
druty 2,75 mm