... sztuka - mówi się i coś w tym powiedzeniu jest prawdziwego.
Nie wiem jak Wy, ale ja mam w swoich zapasach takie włóczki, które z jakiś przyczyn nie mogą trafić na projekt, który jednocześnie podkreśliłby ich piękno i zachwycił mnie samą. Jedną z takich włóczek jest Norma Color Lang Yarns, którą kupiłam dwa lata temu w celu wykonania projektu Cardigan for summer.
Pamiętam, że wykonałam wtedy planowaną wersję projektu (zobacz TUTAJ - klik) i choć kolorystyka włóczki była cudna, to nie trafiłam z rozmiarem, przez co kardigan nie prezentował się na mnie dobrze i go sprułam. Po jakimś czasie znów narzuciłam tę włóczkę na druty, chcąc zaprojektować coś innego i znów się nie powiodło, choć to już nie była wina złych obliczeń, tylko samego pomysłu (co się zdarza).
Po tym incydencie sprute kłębki trafiły do pudła, a ja zniechęciłam się do nich na całe półtora roku.
No i któregoś zimowego dnia wymyśliłam sobie, że warto by było wydziergać wiosenną wersję swetra Let it looze! Mam już chyba z 5 wersji tego projektu, ale ani jednej cieniowanej, czy też melanżowej. Byłam bardzo ciekawa jak "namalują się" kolory Normy Color w dżerseju. Chwyciłam za włóczkę, druty, opis i przystąpiłam do działania. Wszystko szło sprawnie, bo robótka była robótką telewizyjną.
Kryzys nastąpił pod koniec tułowia, kiedy postanowiłam powstające dziergadło przymierzyć. Dzianina okazała się być zbyt zwartą i trochę małą. W moich wyobrażeniach była zdecydowanie luźniejsza i większa. Swoje bezmyślne dzierganie do serialu mogłabym po prostu nazwać szkolnym błędem. Przede wszystkim powinnam była dziergać luźniej lub na grubszych drutach, a dodatkowo powinnam była częściej robótkę przymierzać. Zniechęciłam się i rzuciłam ją w kąt. Wyglądało na to, że Norma Color chyba nie jest mi pisana, a moje pełne nadziei "do trzech razy sztuka" stało się "UFOkiem".
Doprawdy nie wiem co sprawiło, że podjęłam się kolejnej próby "odczarowania" włóczki. Chyba pokończyły mi się wszystkie pozaczynane robótki i nie miałam pomysłu na nic nowego. Sięgnęłam po UFOk, dokończyłam tułów, dodałam rękawy, namoczyłam dzieło i po przymierzeniu okazało się, że efekt końcowy bardzo mi się podoba.
Zobaczcie jak kolory włóczki przepięknie się przenikają. To wygląda jak obraz. Jestem zachwycona efektem.
Powiem szczerze, że w obecne upały ciężko mi było robić zdjęcia, ponieważ w mig robiło mi się gorąco. Ta dzianina zdecydowanie bardziej nadaje się na wiosnę lub jesień. Mogę jednak śmiało stwierdzić, że włóczka jest cudowna. Bardzo przyjemnie się z niej dzierga, a kolorystyka cieszy oko. Zdecydowanie dżersej jest najodpowiedniejszym ściegiem dla niej. I nie jest to post sponsorowany. Nikt mi za reklamę nie zapłacił.
Myślę, że warto się nie poddawać i próbować przynajmniej do trzech razy osiągnąć cel, a w niektórych przypadkach nawet więcej razy. Radość i satysfakcja są potem niemierzalne.