... wydziergałam dla koleżanki, która uczy rytmiki w mojej szkole. Koleżanka ta otrzymała kiedyś od jednej z uczennic dziergane baletki i poprosiła mnie o wykonanie podobnych, a ja się zgodziłam.
Sprawa nie była prosta, ponieważ owe baletki były wyszydełkowane z czarnej włóczki i miały na sobie mnóstwo koralików i innych ozdóbek, co znacznie utrudniało rozpracowanie wzoru. Pamiętam, że wtedy nawet zniechęciłam się i rzuciłam je w kąt, planując powrót do nich w bardziej dogodnym momencie. Jednak moment ten długo nie nadchodził i zapomniałam o nich.
Na szczęście w zeszłym tygodniu koleżanka rytmiczka upomniała się o nie i to był dla mnie odpowiedni bodziec do działania, ponieważ chciałam wykonać zadanie przed zakończeniem Roku Szkolnego. Włóczka nie była problemem, gdyż mam w domu jeszcze dużo zapasów. Przystąpiłam więc dzielnie do realizacji zadania i w końcu się udało.
Tak wygląda bezkoralikowa wersja szydełkowych baletek.
Wspaniałe są! Bardzo mi się podoba poszerzanie dziewiarskich możliwości! Serdecznie pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńTeż mi się to podoba, dlatego podejmuję się takich wyzwań :)
UsuńPozdrawiam :)
Ciekawy pomysł, a co pod spod żeby się bardzo nie ślizgały? 🤔
OdpowiedzUsuńW tym przypadku nic. Chodzenie po macie w trakcie zajęć rytmiki nie jest śliskie.
UsuńAleż niecodzienne wyzwanie! Takie rzeczy - tylko w Szkole Muzycznej ;0)
OdpowiedzUsuńGratuluję rozpracowania wzoru!
Dziękuję :)
Usuń