... to jeden z moich ulubionych projektów. Prototypowy fason okazał się tak bardzo wygodny w noszeniu, że w zeszłym sezonie jesienno-zimowym sięgałam bez opamiętania po kolejne kolory motków i dziergałam kolejne wersje. Powstało ich w sumie 4 (zobacz TUTAJ-klik). A teraz dołączyła do nich piąta wersja, która jednak jest nieco inna...
Właściwie to podczas gorącego lata trudno dzierga się ciepłe swetry, więc piąta wersja Let it looze powstała tak trochę z przypadku. Akurat buszowałam po sklepowych półkach w sklepie TEDI w poszukiwaniu jakiejś fajnej bawełny na mozaikową torbę (o torbie napiszę następnym razem), gdy jeden z kolorów mnie urzekł. Gdzieś z tyłu głowy miałam wspomnienie moherku, który ma podobny kolor i który długo już leży w jednym z pudeł z moimi domowymi zapasami włóczkowymi. Wraz z tym wspomnieniem pojawił się pomysł na połączenie obu włóczek ze sobą i zanim się obejrzałam, wychodziłam ze sklepu z zapasem bawełny w kolorze krewetkowym w ilości "na sweter".
Przyszłam do domu, zaczęłam robić próbki i uznałam, że najlepszym projektem będzie właśnie Let it looze, ale w nieco zmienionej wersji. Postanowiłam wtrącić w dżersej pojedyncze rzędy dziurek i zamienić ściągacze na cieńsze plisy ściegu francuskiego. Po bokach nie robiłam już ozdobnego wzorku i zastosowałam trochę inną redukcję oczek.