... - pomyślałam spoglądając na ukończoną bluzeczkę, dzierganą z przecudnej tasiemkowej włóczki Sol Metallic. A o mały włos jej nie sprułam, tyle rozterek było po drodze...
Włóczkę narzuciłam na druty jeszcze na początku wakacji. W zamyśle miałam luźną bluzkę bez rękawów, z lekkim taliowaniem i dekoltem kształtowanym za pomocą rzędów skróconych.
Dziergałam od góry, najpierw prowizorycznie nabierając oczka na tył, a potem dziergając w dół do pachy. Następnie sprułam łańcuszek szydełkowy i rozpoczęłam dzierganie przodu, przy jednoczesnym modelowaniu i zamykaniu oczek na dekolt. Dalej leciałam już prosto, by na wysokości pachy połączyć tył z przodem i dalej dziergać już w okrążeniach, imitując po bokach szwy. Nie robiłam podkroju pach, bo ten fason tego nie wymagał. Wtedy okazało się, że "luźne" oczka (użyłam grubych drutów) układają się inaczej niż w próbce i bluzka będzie bardziej dopasowana niż luźna. Wyglądała ładnie, więc postanowiłam dziergać dalej, odejmując po drodze oczka na talię, a potem dodając je na biodra.
I wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że zakupione motki skończyły się przedwcześnie. Bluzka wyszła krótsza niż początkowo planowałam. Niestety ta krótsza wersja pogrubiała optycznie sylwetkę i wiadomo już było, że obecny stan nie ma racji bytu. Rozczarowałam się i nie wiedziałam co robić? Czy pruć do pachy i bardziej zwęzić, czy może dokupić włóczkę i dorobić rękawy? A może spruć całość i dziergać od początku inaczej... Dokupiłam na wszelki wypadek jeden motek brakującej włóczki, ale robótkę rzuciłam w kąt.
Minął miesiąc, a ja postanowiłam w końcu coś z tym fantem zrobić. Założyłam tę pierwszą wersję bluzki na siebie, a mój mąż stwierdził: "Co Ty od niej chcesz? Po co pruć? Fajna jest". Że też wcześniej nie zapytałam... Wiedziałam jednak, że przedłużyć ją mimo wszystko trzeba i od tego postanowiłam zacząć akcję reanimacji. Potem pochowałam wszystkie nitki, wyprałam bluzkę... i to wystarczyło.
Uratowałam ją, przede mną samą... Podoba mi się.
Włóczka SOL METALLIC Lang Yarns (kol. 01 - 170 g),
druty 8 mm i 7 mm (dolny brzeg)
Renatko, jak to dobrze czasem męża posłuchać :) Bluzka jest śliczna i fajnie, że ją uratowałaś przed samą sobą. Na pewno będzie pasować do Twoich turkusowych sandałków. Załóż jeszcze granatowy dół i gotowe :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marta
Mąż przeczytał Twój komentarz i teraz się cieszy ;-)
UsuńOch, jak dobrze, że mąż czuwa nad Tobą ;) szkoda by było takiej ładnej bluzeczki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Niby tak, ale druga też by była ładna, tylko trzeba by było na nią jeszcze dłużej czekać ;-) pozdrawiam :)
UsuńOdratowana i uratowana bardzo ładna tylko noscić.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:)
Dziękuję, będę ją nosić. Pozdrawiam :)
UsuńTo chyba bardziej mąż ją uratował;) Ładnie wyszła:) A z tasiemki jeszcze nic nie robiłam. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW sumie racja, choć nawet drutów nie dotknął ;-) Dzierganie z tej włóczki to przyjemność. Polecam.
UsuńPodoba mi się tekst: uratowałam ją przed sobą samą :-)))). Czasem to wystarczy, bo bluzka wygląda super!
OdpowiedzUsuńNo właśnie :-D dzięki
Usuń