... znów w bardziej improwizowanej wersji powstała jak zwykle... No właśnie, jak to zwykle u mnie jest?
Uwielbiam ten etap tworzenia, w którym przeszukuję moje pudła z włóczkami, próbując skomponować ze sobą poszczególne moteczki. W międzyczasie przez mą głowę przelatują różne projekty, w których można by użyć wybranych kolorów. Tak... to jest fajny, kompletnie bezstresowy etap.
Lżejszy lub cięższy wysiłek umysłowy pojawia się, gdy którejś wełenki jest za mało, a mimo to CHCĘ z niej coś WYDZIERGAĆ... Wtedy wkraczam w drugą fazę tworzenia, w której już obmyślam sposób łączenia motków i ściegi. Zwykle towarzyszą temu wątpliwości, czy aby na pewno dobrze robię? I w tym punkcie zwykle brakuje mi wyobraźni i zaczynam ryzykować. U podstaw ryzyka jednak zawsze jest wiara, że z wysiłku powstanie coś pięknego.
Uwielbiam ten etap tworzenia, w którym przeszukuję moje pudła z włóczkami, próbując skomponować ze sobą poszczególne moteczki. W międzyczasie przez mą głowę przelatują różne projekty, w których można by użyć wybranych kolorów. Tak... to jest fajny, kompletnie bezstresowy etap.
Lżejszy lub cięższy wysiłek umysłowy pojawia się, gdy którejś wełenki jest za mało, a mimo to CHCĘ z niej coś WYDZIERGAĆ... Wtedy wkraczam w drugą fazę tworzenia, w której już obmyślam sposób łączenia motków i ściegi. Zwykle towarzyszą temu wątpliwości, czy aby na pewno dobrze robię? I w tym punkcie zwykle brakuje mi wyobraźni i zaczynam ryzykować. U podstaw ryzyka jednak zawsze jest wiara, że z wysiłku powstanie coś pięknego.
Tak było i tym razem. Choć miałam w głowie dużo nowych pomysłów, zeszły one na plan dalszy, bo otrzymałam od jednej pani 30 - gramową resztkę cieniowanej wełenki, co natychmiast pobudziło mnie do działania. Pognałam do zapasów włóczkowych i po chwili z szerokim uśmiechem na ustach wydobyłam ten jeden, czekający już kilka miesięcy na przerobienie motek jednokolorowej mieszanki wełny z poliamidem, o tej samej grubości co podarowana wełna.
Najrozsądniej było zrobić jakiś znany mi model chusty. Padło na Arabską Noc, a ograniczona ilość jednej z włóczek sprawiła, że postanowiłam wydziergać coś w stylu pierwszej wersji tego modelu. Wątpliwości i zniechęcenie oczywiście też były, ale na tyle słabe, by je centralnie zlekceważyć. I tak właśnie powstała Arabska Noc III.
Najrozsądniej było zrobić jakiś znany mi model chusty. Padło na Arabską Noc, a ograniczona ilość jednej z włóczek sprawiła, że postanowiłam wydziergać coś w stylu pierwszej wersji tego modelu. Wątpliwości i zniechęcenie oczywiście też były, ale na tyle słabe, by je centralnie zlekceważyć. I tak właśnie powstała Arabska Noc III.
Chusta w całości wykonana jest ściegiem francuskim, który jest sprężysty i dopóki się go nie naciągnie na mokro, to dzianina wydaje się grubsza i mniejsza. Ta chusta przed blokowaniem miała 150 cm x 43 cm, ale na mokro naciągnęłam ją do 170 cm x 60 cm.
Włóczka WOOL Yarn Art (jednokolorowa) oraz nieznana (cieniowana),
druty 4 mm
Robisz przepiękne chusty! Aż przyjemnie patrzeć :) Moja First Snow, którą pokażę jutro na blogu, totalnie nie wyszła...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko,
Asia
Bardzo ładnie zestawiłaś kolory! Bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuń